przez Syntiaaa » N, 1 maja 2011, 12:19
Jak w temacie. Chodzi o problem z prostymi czynnościami jaki towarzyszy mi od dziecka. Wstyd się przyznać-zwykłe przyszycie guzika czy podwinięcie spodni do skrócenia zlecałam swoim partnerom. Podobnie brzydko składam ubrania, maluję się też jakoś nierówno. Nie umiem wypielęgnować dłoni tak jak moje koleżanki. Można by to nazwać totalnym upośledzeniem manualnym. Nie nadawałabym się do żadnych prac typu sklep czy sprzątanie. Przez chwilę pracowałam w sklepie spożywczym, ale nie dość, że bez przerwy coś tłukłam to jeszcze nie potrafiłam w ogole jakoś logicznie uporządkować towaru-stale coś zmieniałam i przesuwalam, a i tak po mnie poprawiano. Modliłam się by nie urodzić czasem córeczki bo myśl o pleceniu jej warkoczy mnie przerażała. Teraz mam też problemy z obcinaniem mojemu synkowi symetrycznie paznokietków:wink:
Jak robię sałatki to tez ich składowe wyglądają mało estetycznie:/
Może to na pozór nie wydawać się problemem, ale dla mnie jest dużym bo czuję się jak jakaś kaleka. Jak pracowałam w banku i kazano mi robić ruloniki z monet to je robiłam po kilkanaście razy i dziwnie się na mnie patrzyli.
Poza tym mam problem z zapamiętaniem sekwencji czynności, do tej pory miewam problemy ze złożeniem wózka dla dziecka mimo, że to robię codziennie. Fotelik samochodowy nauczyłam się zapinać chyba po 4 miesiącach. Mam wrażenie, że jak ktoś mi coś tłumaczy jak zrobić tak się napinam, że w ogóle nie rozumiem jego słów:/
Prasowanie już dawno sobie odpuściłam. Wstyd mi przy ludziach, że taka ze mnie niezdara.
Ktoś by powiedział, że może jestem stworzona do "wyższych celów", ale niestety w pracy umysłowej też mi nie idzie ze względu na ten deficyt uwagi. Do tej pory porywałam się na prace którym towarzyszyło bardzo szybkie tempo pracy - toteż robiłam dużo błędów. Rodzina jest juz mną zmęczona, mówiłam ojcu, że praca dyspozytorki w taxi czy kasjerki w banku to dla mnie porażka ze względu na duże prawdopodobieństwo pomyłek. To mi powiedział, że skoro się nie nadaję do takich prac niech wezmę coś prostszego np. mycie okien czy sprzątanie ulic. A tu z kolei by się do mnie przyczepili, że robię to za wolno. Ale tego już mu nie tłumaczę bo to przecież wszystko brzmi jak jakiś absurd dla normalnego człowieka!!
Boże po coś mnie stworzył???
:/
Jak w temacie. Chodzi o problem z prostymi czynnościami jaki towarzyszy mi od dziecka. Wstyd się przyznać-zwykłe przyszycie guzika czy podwinięcie spodni do skrócenia zlecałam swoim partnerom. Podobnie brzydko składam ubrania, maluję się też jakoś nierówno. Nie umiem wypielęgnować dłoni tak jak moje koleżanki. Można by to nazwać totalnym upośledzeniem manualnym. Nie nadawałabym się do żadnych prac typu sklep czy sprzątanie. Przez chwilę pracowałam w sklepie spożywczym, ale nie dość, że bez przerwy coś tłukłam to jeszcze nie potrafiłam w ogole jakoś logicznie uporządkować towaru-stale coś zmieniałam i przesuwalam, a i tak po mnie poprawiano. Modliłam się by nie urodzić czasem córeczki bo myśl o pleceniu jej warkoczy mnie przerażała. Teraz mam też problemy z obcinaniem mojemu synkowi symetrycznie paznokietków:wink:
Jak robię sałatki to tez ich składowe wyglądają mało estetycznie:/
Może to na pozór nie wydawać się problemem, ale dla mnie jest dużym bo czuję się jak jakaś kaleka. Jak pracowałam w banku i kazano mi robić ruloniki z monet to je robiłam po kilkanaście razy i dziwnie się na mnie patrzyli.
Poza tym mam problem z zapamiętaniem sekwencji czynności, do tej pory miewam problemy ze złożeniem wózka dla dziecka mimo, że to robię codziennie. Fotelik samochodowy nauczyłam się zapinać chyba po 4 miesiącach. Mam wrażenie, że jak ktoś mi coś tłumaczy jak zrobić tak się napinam, że w ogóle nie rozumiem jego słów:/
Prasowanie już dawno sobie odpuściłam. Wstyd mi przy ludziach, że taka ze mnie niezdara.
Ktoś by powiedział, że może jestem stworzona do "wyższych celów", ale niestety w pracy umysłowej też mi nie idzie ze względu na ten deficyt uwagi. Do tej pory porywałam się na prace którym towarzyszyło bardzo szybkie tempo pracy - toteż robiłam dużo błędów. Rodzina jest juz mną zmęczona, mówiłam ojcu, że praca dyspozytorki w taxi czy kasjerki w banku to dla mnie porażka ze względu na duże prawdopodobieństwo pomyłek. To mi powiedział, że skoro się nie nadaję do takich prac niech wezmę coś prostszego np. mycie okien czy sprzątanie ulic. A tu z kolei by się do mnie przyczepili, że robię to za wolno. Ale tego już mu nie tłumaczę bo to przecież wszystko brzmi jak jakiś absurd dla normalnego człowieka!!
Boże po coś mnie stworzył??? :(:/