przez =^.^= » N, 17 wrz 2006, 16:53
I teraz pojawia sie pytanie dlaczego NT nie potrafia mówic wprost - gdybym pojechal do Japonii to bylaby to pierwsza rzecz o ktorej bym poinformował znajomych.
hari, potrafią, ale mówienie nie-wprost przynosi im społeczne korzyści, to jest inaczej: dyplomacja. Jeśli ktoś będzie rozgłaszał wszystkim, że był w Japonii i opisywał tajniki japońskiej sztuki ogrodniczej, może wyjść na chwalipiętę, a to nie przysparza sympatii. Lepiej, gdy informacja o Japonii wypłynie jakby mimochodem. Metodą niedomówień można też czynić złośliwości, ale tak, by ich ofiara nie była świadoma motywów sprawcy, inaczej mogłaby o nim źle pomyśleć. W tej sytuacji można powiedzieć: nie to miałem na myśli, nie sądziłem, że potraktujesz to osobiście, itp., itd.
Mnie ludzie często zarzucali, że mówię skomplikowanym, naukowym językiem, a na dodatek robię to specjalnie, żeby pokazać, że znam trudne słowa, których oni nie znają. Po prostu miałem problemy społeczne i dorastałem w izolacji, wśród książek i dorosłych, którzy ciągle czegoś ode mnie wymagali, takie były moje słowa, jakie było moje życie. Inny zarzut był taki: że kiedy coś mówię, chwalę sie wiedzą, chcę się ponad nich wynieść i poprawić swój wizerunek w oczach innych i własnych. Wobec tego próbowałem uczyć się slangów, typowywch odzywek, różnych bzdur, aż w końcu przestało mi zależeć, co oni sobie pomyślą. Mimo to czasem, jak mi bardzo zależy, staram się odzywać bardzo ostrożnie, według poradnika. Chociaż z natury mówię o wszystkim wprost, również o uczuciach, bez oporów, tych negatywnych i pozytywnych bez wyjatku, i podobno jestem NT.
hari, niektórzy NT potrafią być bardzo szczerzy, albo czegoś u mnie nie zdiagnozowano, co by dołączyło do długiej listy różnych "patologii", jak GID, OCD i zaleczona socjofobia.
[quote]I teraz pojawia sie pytanie dlaczego NT nie potrafia mówic wprost - gdybym pojechal do Japonii to bylaby to pierwsza rzecz o ktorej bym poinformował znajomych.[/quote]
[b]hari[/b], potrafią, ale mówienie nie-wprost przynosi im społeczne korzyści, to jest inaczej: dyplomacja. Jeśli ktoś będzie rozgłaszał wszystkim, że był w Japonii i opisywał tajniki japońskiej sztuki ogrodniczej, może wyjść na chwalipiętę, a to nie przysparza sympatii. Lepiej, gdy informacja o Japonii wypłynie jakby mimochodem. Metodą niedomówień można też czynić złośliwości, ale tak, by ich ofiara nie była świadoma motywów sprawcy, inaczej mogłaby o nim źle pomyśleć. W tej sytuacji można powiedzieć: nie to miałem na myśli, nie sądziłem, że potraktujesz to osobiście, itp., itd.
Mnie ludzie często zarzucali, że mówię skomplikowanym, naukowym językiem, a na dodatek robię to specjalnie, żeby pokazać, że znam trudne słowa, których oni nie znają. Po prostu miałem problemy społeczne i dorastałem w izolacji, wśród książek i dorosłych, którzy ciągle czegoś ode mnie wymagali, takie były moje słowa, jakie było moje życie. Inny zarzut był taki: że kiedy coś mówię, chwalę sie wiedzą, chcę się ponad nich wynieść i poprawić swój wizerunek w oczach innych i własnych. Wobec tego próbowałem uczyć się slangów, typowywch odzywek, różnych bzdur, aż w końcu przestało mi zależeć, co oni sobie pomyślą. Mimo to czasem, jak mi bardzo zależy, staram się odzywać bardzo ostrożnie, według poradnika. Chociaż z natury mówię o wszystkim wprost, również o uczuciach, bez oporów, tych negatywnych i pozytywnych bez wyjatku, i podobno jestem NT.
[b]hari[/b], niektórzy NT potrafią być bardzo szczerzy, albo czegoś u mnie nie zdiagnozowano, co by dołączyło do długiej listy różnych "patologii", jak GID, OCD i zaleczona socjofobia.