Czy macie wizję swojej starości?

Odpowiedz


To pytanie służy do uniemożliwienia automatycznego wysyłania formularza przez boty spamujące.
Uśmieszki
:) ;) ^^ :/ :( :chytry: ;( :oops: :good: :cool: 8-) :D :-) ;-) :o :shock: :? :lol: :x :P :-| :cry: :evil: :twisted: :roll:
Pokaż więcej uśmieszków
BBCode jest włączony
[img] jest włączony
[flash] jest wyłączony
[url] jest włączony
Uśmieszki są włączone
Przegląd wątku
   

Rozszerz widok Przegląd wątku: Czy macie wizję swojej starości?

Post przez Yana » Pn, 28 lis 2011, 11:54

marcinw napisał(a):Heh, mi się wydaje znacznie bezpieczniejsza wersja starości z pieniędzmi, ale bez rodziny :)


Coś w tym jest :D

Post przez marcinw » N, 27 lis 2011, 16:35

Heh, mi się wydaje znacznie bezpieczniejsza wersja starości z pieniędzmi, ale bez rodziny :)

Post przez Yana » N, 27 lis 2011, 15:45

ważniak napisał(a):Ja mam dosyć pesymistyczną wizję odkąda pamiętam zawsze mi się wydawało, że skończę jako bezdomny
Nie chciałbym żyć zbyt długo, bo boje się, że wtedy byłbym całkiem ślepy, a wątpię, żeby na starość ktoś chciał się mną zająć


Też miewam czasem wizję siebie jako osoby bezdomnej - gdzieś śpiącej po tych "przenocowalniach", jedzącej zupki z kuchni przykościelnych. Powiem ci, że to nie jest taka koszmarna wizja. Jeślibym tylko była zdrowa i nie uzależniona od alkoholu to nie sądzę, żebym specjalnie się przejmowała swoim brakiem miejsca dla siebie. Znałam wcześniej osoby bezdomne i jako 15-latka włóczyłam się z nimi trochę popijając tanie wina :P Byli wśród nich byli lekarze nawet, uwielbiałam ich historie, pomięte zdjęcia wyciągane z kieszeni. Ci, którzy nie chlali od rana do wieczora mieli w sobie dużo pogody ducha, poczucia wolności i otwartości. Nie przeszkadzało im, że się z nimi wałęsa taki dziwny dzieciak jak ja :)

Problem w tym, że kiedy zdrowie zaczyna szwankować zaczyna się robić ciężko... ale z drugiej strony bogata osoba w swoim domu, ze swoją rodziną, a i tak dogorywająca w łóżku na morfinie... cóż to zmienia, to bogactwo, tak naprawdę. Bywa, że ci którzy tak niby kochali tylko czekają aż się kopnie w kalendarz żeby się rzucić na te wszystkie bogactwa. Tego bym nie chciała przeżyć - gdy nagle pryskają te wszystkie złudzenia ciepła i bliskości a rodzina i "bliscy" tylko czekają aż się człowiek w padlinę zamieni.

Post przez ważniak » Cz, 24 lis 2011, 06:19

Ja mam dosyć pesymistyczną wizję odkąda pamiętam zawsze mi się wydawało, że skończę jako bezdomny
Nie chciałbym żyć zbyt długo, bo boje się, że wtedy byłbym całkiem ślepy, a wątpię, żeby na starość ktoś chciał się mną zająć

Post przez Kris » N, 6 lis 2011, 12:09

fasci-nation napisał(a):Co jakiś czas trafiam na wiadomość o czyichś zwłokach znalezionych w mieszkaniu po paru miesiącach. Myślę wtedy, że ze mną też tak będzie.


Kurczę, ja na takie wiadomości nie trafiam. Ale to pocieszające, że będę jakimś jedynym takim przypadkiem na świecie :D

Ze strony ojca liczę na jakieś 7x lat, ze strony matki jest gorzej - mogę dożyć 90-tki....

Post przez fasci-nation » Pt, 4 lis 2011, 13:33

O, to mi przypomniało, że moja rodzina długowieczna nie jest, więc zapewne czeka mnie 60-parę lat życia. Do tego mam spore szanse na to.

Post przez Yana » Pt, 4 lis 2011, 13:19

key napisał(a):Hmmm... macie bardzo optymistyczne podejście do starości...

A mnie starość przeraża. Nie boję się śmierci (bonus za dwukrotną śmierć kliniczną zapewne :wink:), ale panicznie boję się starości. Pochodzę z bardzo długowiecznej rodziny - mój dziadek zmarł, gdy miał niespełna 100 lat - i to zmarł w wyniku wypadku, gdyby nie to - pewnie żyłby do tej pory. Moja babcia podobnie - ma 98 lat.


W mojej rodzinie kobiety bardzo długo żyją, jest tylko jedno ale - szybko postępująca demencja. Zdrowe baby, może się troszkę pokurczyły przez osteoporozę, ciśnienie jak u zdrowego 30-latka, ale co z tego gdy w głowie sieczka, paranoja, permanentny strach i zagubienie... Tego się właśnie boję. Zwłaszcza, że jest to problem tak złożony, kawałka mózgu się wyciąć nie da i zamienić na świeży, nowy i zdrowy :P Serce wymienią, nerkę wymienią, ale mózgu niet. Wątpię też, że postęp medycyny w tym zakresie na przestrzeni 60 lat będzie znaczący. Podejrzewam, że podstawą jest profilaktyka (no i geny niestety), ale i na ten temat nie ma pewnych informacji.

Post przez Morog » Pt, 4 lis 2011, 03:47

odrazu bezzebne

Post przez fasci-nation » Cz, 3 lis 2011, 20:47

Co jakiś czas trafiam na wiadomość o czyichś zwłokach znalezionych w mieszkaniu po paru miesiącach. Myślę wtedy, że ze mną też tak będzie.

Post przez Aspie101 » Cz, 3 lis 2011, 20:41

przez ZA mam totalny zanik emocji; wykaz i odczyt u innych. człowiek bez emocji w jakimś sensie jest ślepy. a jak bym był ślepy to bym tez chciał umrzeć jak najszybciej.

Post przez key » Cz, 3 lis 2011, 20:38

Hmmm... macie bardzo optymistyczne podejście do starości...

A mnie starość przeraża. Nie boję się śmierci (bonus za dwukrotną śmierć kliniczną zapewne :wink:), ale panicznie boję się starości. Pochodzę z bardzo długowiecznej rodziny - mój dziadek zmarł, gdy miał niespełna 100 lat - i to zmarł w wyniku wypadku, gdyby nie to - pewnie żyłby do tej pory. Moja babcia podobnie - ma 98 lat.
A ja już teraz jestem uzależniona od pomocy otoczenia. Z chorobą Crohna nie ma żartów, tu może być tylko gorzej (lub bez zmian, ale to nadmiar optymizmu), to samo ze stawami, kręgosłupem, zniszczoną lekami wątrobą... Czasami już czuję się jak 1000-letnie zombie... I po prostu się boję - co będzie za 10, 20, 30 lat? Jak długo dam radę? Póki co, jest mój ex, który mi jakoś pomaga... ale co będzie potem? Ja nie mam marzeń dotyczących starości - poza jednym - umrzeć, dopóki jeszcze będę +/- sprawna - fizycznie i intelektualnie.
Tak, zdecydowanie moja wizja starości nie jest przyjemna...

Post przez marcinw » Cz, 3 lis 2011, 20:32

Skoro świata nie rozumiesz to przedwczesne odejście jest zdecydowanie zbyt pochopnym pragnieniem. Bo skąd wiesz, czy czasem w momencie, kiedy już ten świat zrozumiesz, to nie znajdziesz sobie jakiegoś miejsca na tym świecie, które ci będzie odpowiadać? :)

Post przez Aspie101 » Cz, 3 lis 2011, 20:20

Ja mam jeszcze cale życie przed sobą i codziennie sie pytam kiedy wreszcie odejdę z tego świata którego nie rozumie.

Re: Czy macie wizję swojej starości?

Post przez marcinw » Cz, 3 lis 2011, 13:00

No cóż, myśl o tym, że teraz to już człowiek będzie się tylko sypać nie jest zbyt wesoła... Pocieszająca jest tylko to, że wraz z zbieraniem doświadczenia zwiększają się możliwości oraz przy okazji wolne środki, które można wykorzystać na coś fajnego :)

Yana napisał(a):To jest zawsze taka miła myśl :) nawet nie wiem dlaczego, tak jakby człowiek był w końcu wtedy wolny od przymusu nauki i pracy, od tych wszystkich reprodukcyjnych strategii, pogoni za stabilizacją, odpowiedzialności za małe dzieci - od wielu, wielu innych rzeczy - tak to sobie tłumaczę.

Hmm, prawie wszystkie 'przymusy', które tu wymieniłaś, są wg mnie sztuczne i całkowicie dobrowolne. Chyba tylko naukę a potem pracę można od biedy uznać za przymus, ale to też tylko do momentu, aż nie nazbiera się tyle środków, aby sobie żyć w warunkach, jakie nam odpowiadają. A tak na prawdę to jedynym przymusem jest śmierć :)

Post przez E1|k4 » Cz, 3 lis 2011, 01:40

Nie myślę o swojej starości. Moje życie to permanentne teraz. Nie potrafię myśleć o przyszłości, snuć planów (jak to robią niektórzy). Od dzieciństwa, kiedy mnie o to pytano, to nigdy nie potrafiłam odpowiedzieć. Nie potrafię sobie wyobrazić tego, że kiedy indziej/gdzieś indziej/za jakiś czas miałoby być tak, czy inaczej.

Czy macie wizję swojej starości?

Post przez Yana » Śr, 2 lis 2011, 20:47

Co czujecie gdy myślicie o swojej starości?

Ostatnio zaczęły "napadać mnie" obrazkowe myśli odnośnie mnie jako staruszki, prawdopodobnie związane z tym, że w pracy spotykam się ciągle ze starszymi osobami i zauważam jak bardzo potrafią się różnić od siebie, mimo iż wszyscy są na coś chorzy. Niektórzy z nich, bardzo starzy ludzie koło 95-tki, potrafią niesamowicie cieszyć się z byle czego :) Naprawdę ich podziwiam i zazdroszczę pogody ducha którą mają pomimo na przykład chronicznego bólu i konieczności życia na morfinie do końca swoich dni.

Czasem rozmawiam z moją córką (którą przeraża myśl, że kiedyś umrę) o tym, że obie kiedyś będziemy stare, bezzębne, pokurczone i pomarszczone, że będziemy się spotykać i grać sobie w karty albo szachy, łazić do jakichś klubów staruszków, wcinać cukierki i pełzać sobie po mieście i sklepach z tanią odzieżą. To jest zawsze taka miła myśl :) nawet nie wiem dlaczego, tak jakby człowiek był w końcu wtedy wolny od przymusu nauki i pracy, od tych wszystkich reprodukcyjnych strategii, pogoni za stabilizacją, odpowiedzialności za małe dzieci - od wielu, wielu innych rzeczy - tak to sobie tłumaczę. Niektórzy starzy ludzie mają taki niesamowity dystans do problemów młodych, taki pobłażliwy, wyrozumiały, ciepły dystans :) jakby chcieli poklepać cię po ramieniu i powiedzieć "co się tak przejmujesz, zjedz cukierka :) posłuchaj muzyki, to drobnostka ten twój problem".

Gdybym miała życzyć sobie dwóch rzeczy na starość to chciałabym niemal do samego końca (bo pewnie tak zupełnie to ciężko, na 100% będę na coś chora) nie być zależna od innych i zachować jasny, zdrowy umysł aż do śmierci. No i tej starości dożyć :smile:

Góra