przez Guest » Śr, 4 sty 2012, 13:40
Ba, powstają artykuły i publikacje nt. słynnych dys (szczególnie dyslektyków),
he he , o zespół Aspergera też podejrzewane jest doborowe towarzystwo, Einstein, Newton, Spielberg - z tego co czytałam...
nie nie chcę bronić, tego pomysłu o tłumaczeniu się zespołem, pewnie macie racje, z tym współczuciem i w ogóle... nikomu nie powiedziałam i pewnie nie powiem, bo ja bardzo rzadko potrafię wydusić coś o sobie.... lubię tylko dużo myśleć i tworzyć różne scenariusze.
Przed zimnymi, nieczułymi, niewrażliwymi, socjopatycznymi osobami ludzie czują respekt.
to prawda i właśnie w tym jestem świetna, dlatego nie za bardzo wiem, jak to jest gdy ci ktoś współczuje, bo w sumie czego? uzdolniona, miałam sukcesy, do tego sprawiałam wrażenie jakby wszystko spływało po mnie "jak po kaczce".... tylko, że to nie prawda, czasem chciałbym, żeby inni to zrozumieli.... szczególnie jak cisną w jakiejś dyskusji, a mnie brakuje już słów...
...chyba z tego też powodu, nienawidzę też swojego obrazu na wideo i swojego głosu - np nigdy nie widziałam kasety ze swojego ślubu....dopóki tu nie weszłam nie wiedziałam dlaczego, teraz zaczynam rozumiem, że po prostu wkurza mnie różnica w tym co chciałabym wyrazić, a jak to wygląda z boku, wkurzają mnie moje miny, to że często mówię za głośno i piskliwie, że macham rękami itd.
"Nie wiem, w jakim wieku masz dzieci, ale nie możesz się w sumie ich zapytać, czy im to przeszkadza?"
marcinw> Moje dzieci mają 2,5 i 11 lat z tym starszym w sumie spoko można by pogadać, tylko problem w tym, że ja nie potrafię rozmawiać o uczuciach, wolałabym wezwanie do urzędu skarbowego, niż taka rozmowa.
"Z anonimami nikt nie lubi gadać."
fasci-nation> tak wiem, ale ja taka właśnie jestem, boję się i nic na to nie poradzę... kiedy nie miałam rodziny, a ktoś mnie wkurzył czy miała problem, wsiadałam w pierwszy lepszy pociąg i gadałam z pasażerami - zupełnie obcymi ludźmi - pół Polski tak objechałam
... to było dla mnie łatwiejsze niż rozmowa z koleżanka, która z na mnie kilka lat. Nie raz w kłótni od koleżanek słyszałam, "ja nic o tobie nie wiem" - mimo kilkuletniej znajomości... i niestety to była prawda....
...do dziś nie wiem jak to zmienić, dlatego nie mam koleżanek, spotykam się tylko z rodziną i znajomymi męża i to tylko w jego obecności, pozostawiona sama sztywnieję i nie wiem co powiedzieć, oczywiście staram się to ukrywać, ale wiem, że ludzie to wyczuwają.
Ja bym wolał być wredny, niż chory. To pierwsze można w razie potrzeby unieszkodliwić poprzez bycie miłym dla tego, kto nas uważa za wrednego.
ja mam z tym problem, jeśli przybiorę już jakąś taktykę, np bycie "wrednym" to nie potrafię jej zmienić i idę w zaparte do końca, nie wyczuwam sytuacji kompletnie....
...nie raz obserwowałam, jak ludzie zmieniają postawę czując, że nie mają argumentów czy że sytuacja jest dla nich nie korzystna i zyskują tym akceptację... ja tego kompletnie nie czuję, nie wiem kiedy odpuścić i nie mam pojęcia jak się tego nauczyć, już długo próbuję, wychodzi mi to marnie, sztucznie
Podsumowując, nie wiem czy się podpisze pod tym nikiem, za co z góry przepraszam, ale wyciągnęłam jeden ważny dla mnie wniosek, za co dziękuję Wam wszystkim, że tu jesteście i można Was odnaleźć.
Do tej pory mierzyłam wszystkich swoją miarą, uważałam, że wszystko co mnie spotkało to wina wychowania i charakteru, dlatego strofowałam szczególnie swoje dzieci, bałam się, że się nie przystosują, tak jak ja do grupy, dlatego bardzo naciskałam na wczesną socjalizację, ostrzegałam też przed oszustami, kłamcami, brutalnością świata - która mnie zaskakiwała... psując im czasem frajdę z dzieciństwa .... przy czym one zawsze sobie świetnie radzą...
... teraz widzę, że to może być zupełnie inaczej niż myślałam.... że nie mam się o co bać, bo
moje dzieci mają naturalnie to czego mnie po prostu brakuje i co powodowało moje kłopoty.... dlatego spokojnie mogę im trochę odpuścić.... myślę, że szczególnie ten starszy się ucieszy.
[quote]Ba, powstają artykuły i publikacje nt. słynnych dys (szczególnie dyslektyków),[/quote]
he he , o zespół Aspergera też podejrzewane jest doborowe towarzystwo, Einstein, Newton, Spielberg - z tego co czytałam...
nie nie chcę bronić, tego pomysłu o tłumaczeniu się zespołem, pewnie macie racje, z tym współczuciem i w ogóle... nikomu nie powiedziałam i pewnie nie powiem, bo ja bardzo rzadko potrafię wydusić coś o sobie.... lubię tylko dużo myśleć i tworzyć różne scenariusze.
[quote]Przed zimnymi, nieczułymi, niewrażliwymi, socjopatycznymi osobami ludzie czują respekt.[/quote]
to prawda i właśnie w tym jestem świetna, dlatego nie za bardzo wiem, jak to jest gdy ci ktoś współczuje, bo w sumie czego? uzdolniona, miałam sukcesy, do tego sprawiałam wrażenie jakby wszystko spływało po mnie "jak po kaczce".... tylko, że to nie prawda, czasem chciałbym, żeby inni to zrozumieli.... szczególnie jak cisną w jakiejś dyskusji, a mnie brakuje już słów...
...chyba z tego też powodu, nienawidzę też swojego obrazu na wideo i swojego głosu - np nigdy nie widziałam kasety ze swojego ślubu....dopóki tu nie weszłam nie wiedziałam dlaczego, teraz zaczynam rozumiem, że po prostu wkurza mnie różnica w tym co chciałabym wyrazić, a jak to wygląda z boku, wkurzają mnie moje miny, to że często mówię za głośno i piskliwie, że macham rękami itd.
[quote]"Nie wiem, w jakim wieku masz dzieci, ale nie możesz się w sumie ich zapytać, czy im to przeszkadza?"[/quote]
marcinw> Moje dzieci mają 2,5 i 11 lat z tym starszym w sumie spoko można by pogadać, tylko problem w tym, że ja nie potrafię rozmawiać o uczuciach, wolałabym wezwanie do urzędu skarbowego, niż taka rozmowa. :P
[quote]"Z anonimami nikt nie lubi gadać."[/quote]
fasci-nation> tak wiem, ale ja taka właśnie jestem, boję się i nic na to nie poradzę... kiedy nie miałam rodziny, a ktoś mnie wkurzył czy miała problem, wsiadałam w pierwszy lepszy pociąg i gadałam z pasażerami - zupełnie obcymi ludźmi - pół Polski tak objechałam :P... to było dla mnie łatwiejsze niż rozmowa z koleżanka, która z na mnie kilka lat. Nie raz w kłótni od koleżanek słyszałam, "ja nic o tobie nie wiem" - mimo kilkuletniej znajomości... i niestety to była prawda....
...do dziś nie wiem jak to zmienić, dlatego nie mam koleżanek, spotykam się tylko z rodziną i znajomymi męża i to tylko w jego obecności, pozostawiona sama sztywnieję i nie wiem co powiedzieć, oczywiście staram się to ukrywać, ale wiem, że ludzie to wyczuwają.
[quote]Ja bym wolał być wredny, niż chory. To pierwsze można w razie potrzeby unieszkodliwić poprzez bycie miłym dla tego, kto nas uważa za wrednego.[/quote]
ja mam z tym problem, jeśli przybiorę już jakąś taktykę, np bycie "wrednym" to nie potrafię jej zmienić i idę w zaparte do końca, nie wyczuwam sytuacji kompletnie....
...nie raz obserwowałam, jak ludzie zmieniają postawę czując, że nie mają argumentów czy że sytuacja jest dla nich nie korzystna i zyskują tym akceptację... ja tego kompletnie nie czuję, nie wiem kiedy odpuścić i nie mam pojęcia jak się tego nauczyć, już długo próbuję, wychodzi mi to marnie, sztucznie :(
Podsumowując, nie wiem czy się podpisze pod tym nikiem, za co z góry przepraszam, ale wyciągnęłam jeden ważny dla mnie wniosek, za co dziękuję Wam wszystkim, że tu jesteście i można Was odnaleźć.
Do tej pory mierzyłam wszystkich swoją miarą, uważałam, że wszystko co mnie spotkało to wina wychowania i charakteru, dlatego strofowałam szczególnie swoje dzieci, bałam się, że się nie przystosują, tak jak ja do grupy, dlatego bardzo naciskałam na wczesną socjalizację, ostrzegałam też przed oszustami, kłamcami, brutalnością świata - która mnie zaskakiwała... psując im czasem frajdę z dzieciństwa .... przy czym one zawsze sobie świetnie radzą...
... teraz widzę, że to może być zupełnie inaczej niż myślałam.... że nie mam się o co bać, bo [b]moje dzieci mają naturalnie to czego mnie po prostu brakuje i co powodowało moje kłopoty[/b].... dlatego spokojnie mogę im trochę odpuścić.... myślę, że szczególnie ten starszy się ucieszy.