przez Tamir » N, 4 mar 2012, 16:14
Niech żyje seks, dragi i rock'n'rollowe wiece stadionowe! Niech żyje łydka, przelotne znajomości, niechciana ciąża i nieślubne dziecko! Wiwat Mamusia, wiwat kuchnia! Wiwat zużyta wątroba, wiwat izba wytrzeźwień! Wiwat nałóg, wiwat odwyk!
A teraz poważnie. Większość NT, jak już ktoś powiedział, nie prowadzi tak... bujnego i szczęśliwego życia. A ci, którzy tak żyją źle kończą. Wpadają w nałogi, następnie długi, czasem ciąże, potem klepią biedę. I muszą żenić się nie z tym, z kim chcą, ale z tym, z kim życie ich zmusza. Muszą płacić sobie alimenta, utrzymywać piątkę dzieci, jak nasz El Presidente. Czy na pewno chcesz takiego życia?
Pomyśl, że ty nie musisz się użerać z takimi problemami. Nie musisz utrzymywać licznej rodziny. Spróbuj odnaleźć swoje dobre strony. Nie musisz żyć z renty. Możesz przecież pracować, jako tłumacz lub aktor, za w miarę godziwe pieniądze. Zastanów się nad radami na forum co do atrakcyjności. Jeśli chcesz wogóle być szczęśliwa. Zmotywowanie nie jest łatwe, ale postaraj się, co masz do stracenia? Czasem same starania dają radość. Co do kompulsji, musisz z nimi walczyć zastępując je mniej szkodliwymi. Nawet jeśli nie osiągniesz celu (żyć, jak Paris Hilton), to i tak zrobisz jakiś postęp. Zaś prędzej czy pózniej każdy będzie miał szansę utworzyć związek {Przynajmniej tak by mnie pocieszali [gdyby wogóle mnie pocieszali (gdybym o to prosił)]}. Powodzenia.
No i są w życiu ważniejsze rzeczy, niż życie towarzyskie, na przykład praca nad sobą. Przyjemniejsze niż seks (chyba). A zawsze możesz się w sprawach seksu zgłosić do zawodowców.
Niech żyje seks, dragi i rock'n'rollowe wiece stadionowe! Niech żyje łydka, przelotne znajomości, niechciana ciąża i nieślubne dziecko! Wiwat Mamusia, wiwat kuchnia! Wiwat zużyta wątroba, wiwat izba wytrzeźwień! Wiwat nałóg, wiwat odwyk!
A teraz poważnie. Większość NT, jak już ktoś powiedział, nie prowadzi tak... bujnego i szczęśliwego życia. A ci, którzy tak żyją źle kończą. Wpadają w nałogi, następnie długi, czasem ciąże, potem klepią biedę. I muszą żenić się nie z tym, z kim chcą, ale z tym, z kim życie ich zmusza. Muszą płacić sobie alimenta, utrzymywać piątkę dzieci, jak nasz El Presidente. Czy na pewno chcesz takiego życia?
Pomyśl, że ty nie musisz się użerać z takimi problemami. Nie musisz utrzymywać licznej rodziny. Spróbuj odnaleźć swoje dobre strony. Nie musisz żyć z renty. Możesz przecież pracować, jako tłumacz lub aktor, za w miarę godziwe pieniądze. Zastanów się nad radami na forum co do atrakcyjności. Jeśli chcesz wogóle być szczęśliwa. Zmotywowanie nie jest łatwe, ale postaraj się, co masz do stracenia? Czasem same starania dają radość. Co do kompulsji, musisz z nimi walczyć zastępując je mniej szkodliwymi. Nawet jeśli nie osiągniesz celu (żyć, jak Paris Hilton), to i tak zrobisz jakiś postęp. Zaś prędzej czy pózniej każdy będzie miał szansę utworzyć związek {Przynajmniej tak by mnie pocieszali [gdyby wogóle mnie pocieszali (gdybym o to prosił)]}. Powodzenia.
No i są w życiu ważniejsze rzeczy, niż życie towarzyskie, na przykład praca nad sobą. Przyjemniejsze niż seks (chyba). A zawsze możesz się w sprawach seksu zgłosić do zawodowców.