ZA a kierowanie samochodem

Odpowiedz


To pytanie służy do uniemożliwienia automatycznego wysyłania formularza przez boty spamujące.
Uśmieszki
:) ;) ^^ :/ :( :chytry: ;( :oops: :good: :cool: 8-) :D :-) ;-) :o :shock: :? :lol: :x :P :-| :cry: :evil: :twisted: :roll:
Pokaż więcej uśmieszków
BBCode jest włączony
[img] jest włączony
[flash] jest wyłączony
[url] jest włączony
Uśmieszki są włączone
Przegląd wątku
   

Rozszerz widok Przegląd wątku: ZA a kierowanie samochodem

Re: ZA a kierowanie samochodem

Post przez czerwcowy » Wt, 1 lip 2014, 20:29

Jestem już po jeździe. Jest lepiej niż myślałem :) W niecałą godzinę wyjeździłem ponad 20 km finalnie rozpędzając się nawet do 60. Z rozpoczęciem jazdy nie miałem większych problemów, auto zgasło mi raz przy postoju. Na razie problemy mam tylko z wyczuciem kierownicy bo raz wchodzę w zakręt zbyt ostro a innym razem zbyt słabo ale to da się zmienić. Chyba nie jest źle skoro instruktor już oznajmił że następnym razem jedziemy do miasta. Inni zazwyczaj jadą przy trzeciej godzinie. Schody mogą zacząć się na placu.

Re: ZA a kierowanie samochodem

Post przez lukasz_m » N, 29 cze 2014, 23:18

fasci-nation napisał(a):Łukasz, czy to według ciebie dowód na twoje świetne przystosowanie do społeczeństwa? Jeśli tak, to źle je pojmujesz.

Nie, jeżeli już to o przystosowanie się do innych kierowców na drodze.
fasci-nation napisał(a):A może jeszcze po pijaku jeździsz?

Nie próbowałem nigdy, ponoć jest trudniej.
fasci-nation napisał(a):zapieprzającego 180 km/h i wyprzedzającego na ciągłej

Zrobiłaś sobie koniunkcję. 180km/h było na autostradzie, tam nie było ciągłej (ani innych aut).
http://static.polskieradio.pl/6b69def9- ... 6b017.file
Ja jadąc autem wyprzedzam coś takiego, jeżeli tylko są na to warunki. Nie chodziło mi o slalom w mieście.

Największe głupoty zdarzyło mi się zrobić w mieście - zatrzymanie się na rondzie bo pasażer za dużo gadał (nie poradziłem sobie z koordynacją wszystkiego); lub zatrzymanie się na środku skrzyżowania (brakło miejsca na wjazd, no i mojej wyobraźni). To był największy debilizm w moim wykonaniu.

Re: ZA a kierowanie samochodem

Post przez fasci-nation » N, 29 cze 2014, 23:03

Łukasz, czy to według ciebie dowód na twoje świetne przystosowanie do społeczeństwa? Jeśli tak, to źle je pojmujesz. Ja nie chciałabym spotkać na drodze debila zapieprzającego 180 km/h i wyprzedzającego na ciągłej.

A może jeszcze po pijaku jeździsz? Ale byłbyś wtedy kozak!
(to był sarkazm)

Re: ZA a kierowanie samochodem

Post przez mmazur » N, 29 cze 2014, 19:32

lukasz_m napisał(a):- Kierowanie pojazdem to dla mnie obecnie praktycznie przyjemność, nabrałem pewności żeby rozpędzić Opla Astrę F do 180km/h na autostradzie, wyprzedzać czasami na ciągłej i nie zwracać uwagi na znaki drogowe.


To niedobrze.

Re: ZA a kierowanie samochodem

Post przez lukasz_m » N, 29 cze 2014, 18:04

Nie określając na ile jestem ZA, w moim życiu na pewno prawdziwe są dwie rzeczy:
- Sporty zespołowe szły mi lekko mówiąc fatalnie. Koordynacja działania w grupie i podejmowania szybkich decyzji działała beznadziejnie
- Kierowanie pojazdem to dla mnie obecnie praktycznie przyjemność, nabrałem pewności żeby rozpędzić Opla Astrę F do 180km/h na autostradzie, wyprzedzać czasami na ciągłej i nie zwracać uwagi na znaki drogowe. Na gokartach szło mi bardzo dobrze.

@czerwcowy - od tego wszyscy zaczynali. Jednym na opanowanie pedałów (skrzyni biegów, wyczucia silnika) potrzeba 15 minut, innym 15 godzin. Tak naprawdę samo chodzenie to skomplikowana koordynacja kilkunastu mięśni - którą jednak niemalże wszyscy opanowaliśmy :) Z autem myślę że może być podobnie (aha! Wyjątki potwierdzają reguły)

Re: ZA a kierowanie samochodem

Post przez czerwcowy » N, 29 cze 2014, 00:03

Jak jest u was z koordynacją ruchów?

Jestem teraz na kursie, od wtorku mam mieć jazdy. Z teorią nie mam problemów, gorzej jest z koordynacją ruchów w czasie jazdy. Na razie moja jazda ogranicza się do wożenia się po dróżkach. Ale żeby jechać najpierw trzeba odpalić i jest kombinacja: bieg>gaz>puszczenie sprzęgła>moment w którym pojazd rusza>zatrzymanie sprzęgła>przyciśnięcie gazu. Mam problemy od momentu gdy pojazd rusza. Choć wiem i czuję że rusza dalej opuszczam sprzęgło o 1-2 cm lub nie wciskam gazu - auto nie rusza.

Za dużo bodźców które się zlewają: patrz w lusterka, na licznik, sprawdź czy wrzuciłeś bieg, trzymaj pedał i nie puszczaj go. Po dzisiejszej jeździe i 15 minutach poświęconych na ruszenie pod górę czarno widzę swoją jazdę i boję się że minie sporo czasu nim będę miał prawo jazdy. Ale jak kiedyś wspomniałem pewno będę z niego rzadko korzystał. Ważne jest dla mnie żebym trafił na kogoś bardzo cierpliwego.

Re: ZA a kierowanie samochodem

Post przez Kris » Pt, 1 lut 2013, 20:22

Krzyś napisał(a):
Kris. napisał(a):Prawo jazdy mam od 8 lat. Przejechałem ponad 50 000 km. Nie czuję się dobrym kierowcą.
A ja tam uważam, że jesteś dobrym kierowcą. W każdym razie jedzie się z Tobą bardzo przyjemnie (choć to pewnie też zasługa doborowego towarzystwa :D ). (żeby nie było, że przecież dla pasażera to i tak wszystko jedno - z niektórymi kierowcami nie cierpię jeździć)


Dzięki Krzyś :) Ja z sobą też najczęściej lubię jeździć więc chyba coś w tym jest.

Re: ZA a kierowanie samochodem

Post przez Krzyś » Cz, 31 sty 2013, 19:59

Kris. napisał(a):Prawo jazdy mam od 8 lat. Przejechałem ponad 50 000 km. Nie czuję się dobrym kierowcą.
A ja tam uważam, że jesteś dobrym kierowcą. W każdym razie jedzie się z Tobą bardzo przyjemnie (choć to pewnie też zasługa doborowego towarzystwa :D ). (żeby nie było, że przecież dla pasażera to i tak wszystko jedno - z niektórymi kierowcami nie cierpię jeździć)

Re: ZA a kierowanie samochodem

Post przez Kris » Cz, 31 sty 2013, 19:24

Prawo jazdy mam od 8 lat. Przejechałem ponad 50 000 km. Nie czuję się dobrym kierowcą. Mam wrażenie, że zapominam niekiedy o prawidłowej kolejności wykonywania czynności np. przy wyprzedzaniu. :twisted: Jak dotąd jednak nie sprowokowałem żadnej groźnej sytuacji na drodze (ok, raz, na świeżo upieczonym prawku). Może dlatego, że jeżdżę w porównaniu z przeciętnym kierowcą w moim wieku wolno i zachowawczo. Poza tym bardzo rzadko wjeżdżałem do miast o liczbie mieszkańców powyżej 100 000.
Nie mogę tak na raz wyobrazić sobie drogi z punktu A do punktu B. Nawet w moim mieście. Ale już na konkretnym skrzyżowaniu wiem w którą stronę mam skręcić, by dojechać.

Re: ZA a kierowanie samochodem

Post przez Ines » Pn, 28 sty 2013, 00:40

Ja uwielbiam jeździć samochodem jako kierowca, jeżdżę już 10 lat, odkąd zrobiłam prawo jazdy. Technicznie idzie mi dobrze. Jednak kiedy jadę jako pasażer, nie potrafię zapamiętać trasy, nawet, jeśli jechałabym tą sama drogą 10 razy - kierowca myśli za mnie. Jak jadę sama koncentruję sie maksymalnie, bo wiem, że jestem zdana tylko na siebie.

Re: ZA a kierowanie samochodem

Post przez Kropka » Pt, 18 sty 2013, 16:31

iamamiwhoami napisał(a):Czy naprawdę nie da się jeździć zgodnie ze znakami ograniczenia prędkości i wskazaniami licznika? Co się wtedy dzieje? Nigdzie nie można zdążyć, koledzy się śmieją czy coś jeszcze innego?
moim zdaniem, jeśli jeździ się z konieczności, np. w ramach pracy... a nie niedzielnego spaceru, to kluczowy jest czas, w PL sieć dróg jest kiepska i mając chwilowa prędkość 180 km/h, średnia z całej podróży wychodzi często poniżej 60km/h ... przy czym w szczególności straż miejska ustawia się dokładnie tam gdzie można w miarę bezpiecznie tę większa prędkość rozwinąć, a jednak ktoś postawił ograniczenie - bo np. w planie zagospodarowania terenu widnieje osiedle, które jednak realnie nigdy nie powstało ... z tego typu patologii wynika zabawa "w kotka i myszkę" z policją i strażą miejską.

Re: ZA a kierowanie samochodem

Post przez Amelia » Cz, 17 sty 2013, 22:48

iamamiwhoami napisał(a): Czy naprawdę nie da się jeździć zgodnie ze znakami ograniczenia prędkości i wskazaniami licznika? Co się wtedy dzieje? Nigdzie nie można zdążyć, koledzy się śmieją czy coś jeszcze innego? Ja nie pojmuję...

Być może wtedy przeciętny mężczyzna nie czuje się w pełni mężczyzną, podobnie jak przeciętna kobieta nie czuje się w pełni kobietą, jeśli nie pomaluje choćby rzęs :)
I koleżanki/koledzy się nieco dziwią - czemu właściwie on/ona tego nie robi, przecież to niewiele kosztuje, a dzięki temu doda sobie męskości/kobiecości?
(może jakimś antropologiem zostanę ;))

A bezpośrednio w temacie - mam podobnie jak założycielka wątku.
Prawko od 12 lat, raz na ruski rok go używam, żeby cokolwiek podtrzymać te umiejętności, lub po imprezach rodzinnych, czyli łącznie może 500-600 km przejechałam jako kierowca, w większości przypadków z tatą siedzącym obok.
Może kiedyś, gdy będzie mi bardziej potrzebne, to się zmieni.

Re: ZA a kierowanie samochodem

Post przez iamamiwhoami » Cz, 17 sty 2013, 13:57

Ja mam prawo jazdy od kilku lat, ale nikt mnie nie zmusi do poprowadzenia samochodu. Może kiedyś mi się to zmieni, ale wątpię. Po każdej lekcji praktycznej bluzka przyklejała mi się do pleców od potu i głowa pękała. Pływać nie udało mi się nauczyć. Dobre wyczucie rytmu mam, ale gubię się jak mam powtarzać czyjeś wygibasy. Może ma to związek.

Jako pewnie nadmiernie zasadniczy człowiek (i chyba jednak problem z empatią tu wyłazi, haha) nie potrafię zrozumieć jednej kwestii. Sama instytucja fotoradarów, to gdzie się je stawia i że jawnie mówi się o łataniu dziury w budżecie pieniędzmi z mandatów to jedno, tu się można zżymać. Widzę jednak w internecie mnóstwo wpisów, gdzie kierowcy wymieniają się informacjami nt. tego jak wyglądają samochody tajniaków, na jakich blachach jeżdżą i co zrobić, żeby utrudnić im pracę (np. zastawiać na parkingu tak, żeby zasłonić kamerę). To już brzmi jak zwykłe kombinowanie jak tu za wszelką cenę łamać przepisy. Czy naprawdę nie da się jeździć zgodnie ze znakami ograniczenia prędkości i wskazaniami licznika? Co się wtedy dzieje? Nigdzie nie można zdążyć, koledzy się śmieją czy coś jeszcze innego? Ja nie pojmuję... (Powtarzam, abstrahując od słuszności samego pomysłu fotoradarów; ale skoro są, to są!) Każdemu zdarza się czasem przeholować z tempem, nawet bezwiednie, no trudno - mandat jest i dalej się pilnujemy. Przecież to takie nieskomplikowane...

Przechytrzenie policji i fotoradarów

Post przez spacemann » Wt, 1 sty 2013, 15:12

Ja wcale siebie nie uważam za mistrza kierownicy, mechanik to ze mnie żaden - szczerze się przyznam. Chodzi mi o to, że w tym kraju dużo ograniczeń prędkości jest nie dlatego, że jest w danym miejscu niebezpiecznie, a dlatego by budżet państwa mógł zarobić na mandatach. Na dowód dam link do artykułu:

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju, ... 03998.html

i cytat z niego:

Fotoradar kosztuje około 150 tysięcy złotych. Sporo, ale inwestycja zwraca się błyskawicznie - średnio po dwóch-trzech miesiącach. Szefowie gmin do urządzeń podchodzą biznesowo, zapominając coraz częściej czemu tak naprawdę mają one służyć. Gminne fotoradary najczęściej nie stoją tam, gdzie jest najbardziej niebezpiecznie, ale gdzie najszybciej zarobią.


A jezeli już na CB mam informację, że jest "czysto" to też nie dubluję prędkości, tylko nieznacznie przekraczam, o ile jest to bezpieczne jak już wspomniałem. np. 50 na terenie zabudowanym to 80 już nie przekraczam jak oczywiście jest w miarę pusto i są dobre warunki pogodowe do jazdy.

Re: ZA a kierowanie samochodem

Post przez Luc84 » Wt, 1 sty 2013, 13:27

CB Radio to jakaś fanaberia, kierowca powinien koncentrować się na jeździe a nie na tym myśleć jak przechytrzyć policję i fotoradary, bo uważa że on jest mistrzem kierownicy i ograniczenia prędkości to sobie ktoś z nudów poustawiał.

Re: ZA a kierowanie samochodem

Post przez spacemann » Wt, 1 sty 2013, 12:35

Mrówek napisał(a):Chyba nie do końca rozumiesz istotę szkolenia i egzaminu na prawo jazdy - jeżeli ktoś został dopuszczony i zdał to znaczy że może prowadzić samochód bo zapewne zdawał na manualnej skrzyni i słuchając poleceń a to dla Aspich może być dodatkowy problem.
Nie słyszałem, by ktoś zdawał na automacie. :p
Tak jak Mrówek pisał, ja też uważam, że osoby z ZA spokojnie mogą robić prawko. Ja co prawda też wiele razy miałem sporo problemów z podzielnością uwagi, a także inne problemy takie jak tu piszecie Wy wszyscy (może bez niektórych, a niektóre w obniżonym stopniu, także nie ma sensu bym powtarzał) ale po tym jak zdiagnozowano u mnie ZA to nie przestałem jeździć.
Co do podzielności uwagi to ponieważ jej nie mam, to jak jeżdżę z kimś w dłuższe trasy to proszę pasażera, by obsługiwał CB radio, GPS i inne urządzenia pokładowe i mnie informował o zagrożeniach. Wtedy czuję się bezpieczniej. A jeszcze bezpieczniej się czuję, jak samochód ma więcej gadżetów. Przydało by mi się coś takiego, jak w samolotach odbiornik ILS, tzn. że jak jest mgła to komputer ostrzega byś zjechał na właściwy kierunek by uniknąć zderzenia czołowego.

Co do gadżetów, to mogło by ich nie być, gdyby w Polsce 80% dróg w każdym kierunku było autostradami. Wiadomo: odpada ciągłe machanie ręką przy zmianie biegów, problem wyprzedzania by uniknąć zderzenia, a także CB radio byłoby zbędne skoro przez kilkaset km można legalnie bez zatrzymywania jechać z dużą prędkością, więc po co łamać przepisy wtedy ???

Post przez Kuba » N, 2 wrz 2012, 22:57

Medaaard napisał(a):Mam prawo jazdy, ale nigdy się nie przełamałem do prowadzenia samochodu. Zbyt wiele stresu mnie coś takiego kosztuje. Niejako zawodowo zajmuję się ocenianiem predyspozyzji psychologicznych innych do kierowania pojazdami i z całą pewnością stwierdzam, że sam ich nie posiadam:)


A jak miales kurs to po pewnym czasie nie czules mniej stresu?
Wydaje mi sie, ze jest to kwestia przyzwyczajenia, kiedys balem sie po ruchliwych ulicach centrum miasta, po rondach, miedzy ciezarowkami jezdzic rowerem, a teraz juz nie, musze byc tylko uwaznym co sie dzieje wokol mnie (i troche przestrzegac przepisow), z autem i motorem mialem podobnie (jeszcze nie mam prawa jazdy, ale kurs juz skonczylem i jezdze).

Post przez Medaaard » N, 2 wrz 2012, 21:23

Mam prawo jazdy, ale nigdy się nie przełamałem do prowadzenia samochodu. Zbyt wiele stresu mnie coś takiego kosztuje. Niejako zawodowo zajmuję się ocenianiem predyspozyzji psychologicznych innych do kierowania pojazdami i z całą pewnością stwierdzam, że sam ich nie posiadam:)

Post przez pwjb » Wt, 28 sie 2012, 12:50

Jeśli idzie o jazdę samochodem to ADHD - ta sfera się kłania, są badania że ludzie z tym problemem popełniają więcej wypadków.

tu jest ciekawe: www.youtube.com/watch?v=WroDEcG7tJc - russel barkley, jego brat miał adhd i zabił się prowadząc, gdzieś w wykładzie są wyniki badań na ten temat jak to statystycznie wygląda - konkluzja jest taka, jak on to mówi, że nie powinno się wpuszczać ludzi z ADHD do samochodu bez leków

Kierowanie autem

Post przez Znam kogos z aspergerem » Pn, 27 sie 2012, 19:55

Mrowku :wink: czuje duzy dyskomfort po moim wczorajszym (mocno spontanicznym) wpisie. Nie mam patentu na racje :wink: przyjmuje Twoje argumenty, wierze ze dziesiatki osob ze spektrum radza sobie za kolkiem doskonale - ale nie wiem, czy czasem niespodziewany zjazd na przeciwlegly pas ruchu nie jest generowany brakiem podzielnosci uwagi, lub tez zbytnia koncentracja na jednym z elementow jazdy, ai moze z niumiejetnosci przewidzenia co zrobia inni. Chcialabym, aby rodzina i znajomi osob z ZA reagowali wowczas, gdy - wg ich oceny - zakusy na "prawko" maja ci, ktorzy nie powinni... chyba nie powinni... Najlepiej jest, gdy zdajemy sobie sprawe z wladnych ograniczen. Ja np jestem osoba z niefunkcjonujacym jednym blednikiem, nie odczuwam obecnie zadnych dolegliwosci zwiazanych z ta ulomnoscia. Moze nawet udaloby mi sie (podkreslam: "udaloby sie") zdobyc licencje na pilotaz ale... nie usiadlabym za sterami najmniejszego nawet samolotu - bo wiem, ze w ktoryms momencie moje ograniczenie mogloby zagrozic mojemu - i innych -
zyciu. I tylko o to mi chodzi. Zycze wszystkim nam duzo rozsadku - zanim zrobimy cos glupiego.

Post przez Mrówek » Pn, 27 sie 2012, 01:39

Chyba nie do końca rozumiesz istotę szkolenia i egzaminu na prawo jazdy - jeżeli ktoś został dopuszczony i zdał to znaczy że może prowadzić samochód bo zapewne zdawał na manualnej skrzyni i słuchając poleceń a to dla Aspich może być dodatkowy problem.

ZA to nie padaczka która występuje nagle i niespodziewanie. Zresztą z tego co wiem jest zmiana że ludzie z kontrolowaną padaczką mogą posiadać prawo jazdy.

Zresztą słyszałaś kiedykolwiek żeby gdzieś była mowa że czyjeś zaburzenie autystyczne było powodem wypadku? Zawał, zaśnięcie, alkohol, narkolepsja, narkotyki, rozmowa przez telefon, samobójstwo... ale ZA to nie słyszałem.

Zapewniam Cię że z techniką aspi radzą sobie często lepiej niż NT a kwestia koncentracji to bardziej dotyczy pobocznego zaburzenia - adhd które występuje tak powszechnie że powinnaś się od dzisiaj 20 razy bardziej przyglądać kierowcom :)

Kierowanie aute

Post przez Znam kogos z aspergerem » N, 26 sie 2012, 23:03

Ludzie! To, co tutaj napisaliscie jest przerazajace ! Od dzisiaj bede przygladala sie kierowcom 5 razy bardziej niz do tej pory ! Wielu z Was stwarza potworne nibezpieczenstwo dla innych uczestnikow ruchu drogowego - nie czujecie tego ??? Mam znajoma ze spektrum (chyba ZA), przymierza sie do zrobienia prawa jazdy ... nie wiem jak spowodowac u niej, zeby zapomniala o tym idiotycznym pomysle ...

Post przez szczur_wedrowny » Śr, 4 lip 2012, 15:51

niezalogowana napisał(a):Polecam wszystkim autko z automatyczną skrzynią biegów - o jedną bezsensowną i rozpraszającą czynność mniej i duuuużo większa przyjemność z jazdy.


Popieram. Nauka jazdy to był dla mnie koszmar, do egzaminu podszedłem dopiero po ponad 50 godzinach i wydawało mi się, że nigdy nie polubię prowadzenia samochodu, mimo że instruktorzy zapewniali mnie, że nieźle sobie radzę. A potem zacząłem jeździć wozem z automatyczną skrzynią biegów i obecnie nie wyobrażam sobie życia bez samochodu. I drugim Zasadą może nie jestem, ale ludzie, którzy ze mną jeżdżą, generalnie nie narzekają.

Post przez Kropka » Cz, 8 mar 2012, 13:47

he he widzisz ja też mogłam przestępcą zostać za swoją stłuczkę, na szczęście auto nie miło AC.... jakby miało, to tak stłuczka w rodzinie jest od razu brana za ustawioną - dowiedziałam się dopiero po fakcie jak już złożyliśmy dokumenty....

Post przez . » Cz, 8 mar 2012, 13:24

więc nie musiałam się skupiać na trasie, zagapiłam się i nie zauważyłam znaku stop na przejeździe, a on się zatrzymał i wjechałam mu w tył...


:lol: Ja natomiast "zagapiłam" się kiedyś na niebieskie kwiatki i też zrobiłam to samo.... niestety stałam się przestępcą :( Poszkodowany :wink: wskazał mi miejsce gdzie możemy się zatrzymać i obgadać sprawę, ja to miejsce przeoczyłam (serio) i pojechałam dalej.... no i tak jakoś... się upiekło :lol:

Post przez Kropka » Cz, 8 mar 2012, 12:48

ja też często uciekam myślami, to też jest kolejny powód dlaczego nie lubię autostrad, prosta monotonna droga od razu generuje to, że się przenoszę do swojego świata... jeszcze jak jest duży ruch to się stresuję z powodu braku wyczucia odległości, ale jak jest pusto to się wyłączam bez oporów.

Co ciekawe ja stłuczkę miałam ze swojej winy tylko raz w życiu (prawko mam 15 lat i dużo jeżdżę) - jechałam za mężem - więc nie musiałam się skupiać na trasie, zagapiłam się i nie zauważyłam znaku stop na przejeździe, a on się zatrzymał i wjechałam mu w tył...
hmmm, może to dlatego, że bardzo dużo ćwiczyłam jazdę i chyba po prostu reaguje automatycznie, nawet poza świadomością?

Post przez cofeina » Cz, 8 mar 2012, 01:43

Dziękuję za przywitanie i szybkie odpowiedzi.

@lukasz_m:
Może przerysowałam tą częstotliwość stłuczek, bardzo dużo jeżdżę, co zwiększa szansę na kolizję. Ale dlatego też zależy mi na znalezieniu rozwiązania. Problem mam podczas dłuższej jazdy w korku. Jak jadę w normalnym tempie, przesuwający się obraz i zmieniające rejestracje, nie pozwalają mi całkowicie wyłączyć się.

Umówiłam się już z moją neurolog i terapeutką, do tego czasu nie siądę za kierownicę. Nawet jak czuję się ok, ale jestem niewyspana, czy mam do zrobienia coś ciekawego, zostawiam samochód w garażu. Zdaża mi się przesiąść do taksówki w czasie jazdy, bo ktoś zadzwonił i poruszył ciekawy temat, albo wpadłam na dobry pomysł.

@pwjb
Mam diagnozę i w miarę systematyczny kontakt z lekarzami. Dobrze wiedzieć, że na forum można liczyć na podpowiedź.

Zależy mi na Waszych własnych doświadczeniach i sposobach.
Dziś umawiałam się z neurolog. Powiedziała, że jej znajomy z podobnymi problemami wozi w samochodzie dezodorant o zapachu, którego nie lubi, nie na tyle intensywnie, żeby go bardziej rozpraszał, ale drażniący na tyle, że nie pozwala mu całkowicie odpłynąć.

Post przez pwjb » Cz, 8 mar 2012, 00:27

Może masz AD(H)D, w ASD zaburzenia uwagi się zdarzają często, powstaje wtedy taka mieszanina nadmiernej koncentracji na interesujących cię sprawach przeplatana z jej brakiem na innych polach + opór przed zmianą/przechodzeniem do innych czynności lub ich przeplataniem.

Post przez lukasz_m » Cz, 8 mar 2012, 00:23

Witamy na forum!

Opisałem wyżej swoje różne akcje, ale jednak we wszystkim wiedziałem co się dzieje i panowałem nad sytuacją. Moja jedyna stłuczka wynikała z tego, że pozwoliłem sobie jeden raz na rozważania, jak skręcić w lewo na zakazie.. pochłonęło mnie całkowicie.

Ty musisz(!) znaleźć jakiś sposób, żeby przez jakiś czas (czas jazdy) wyłączyć myślenie o pracy, domu, ludziach itd. Gdy masz zamiar - spróbuj skupić się na pojazdach z przodu, z tyłu: przewidywać ich reakcje, szacować prędkość, drogę hamowania.. naprawdę jest co obserwować. Choćbyś miała nawet szukać np. popełnianych przez nich błędów. Nie wolno Ci się wyłączać.
Jeżeli mimo wszystko się nie udaje - moja dobra rada jest taka, żebyś przestała jeździć autem. Sprawiasz duże niebezpieczeństwo.. i tak dobrze że się tylko na stłuczkach kończyło. Nie chciałabyś mieć na sumieniu czyjegoś zdrowia lub życia.

Post przez cofeina » Śr, 7 mar 2012, 18:24

Mam nieco inne pytanie dotyczące jazdy samochodem.

Lubię jeździć i dużo jeżdżę, ale w korkach i na dłuższych trasach mam problem z koncentracją na drodze. Rozwiązuję w myślach różne zadania dotyczące mojej pracy i wciąga mnie to tak bardzo, że całkowicie "zapominam", że prowadzę. Dość regularnie zdarzają mi się stłuczki.

Czy też tak macie? Jeżeli tak co robicie, żeby tego uniknąć?

Jak mam "słabszy dzień" i ciężko mi utrzymać kontakt z rzeczywistością staram się nie siadać za kierownicę. Ale zdarza mi się to i w lepsze dni.
Robię częste przerwy w czasie jazdy, ustawiam przypomnienie na telefonie co 30-20 minut, wyrobiłam sobie taki odruch, że jak widzę przejście dla pieszych to mówię to na głos (co bawi pasażerów).

Znacie jeszcze jakieś sposoby?

Post przez Kropka » Pt, 24 lut 2012, 13:48

haha, przeciwnika
czy ja wiem? może wszystkich ludzi trochę tak traktuję?
Jak przeciwnik się też szeroko uśmiecha to znaczy że Cię wpuszcza
no ale jak poznać czy uśmiech jest szczery, szyderczy czy ironiczny? z tym już mam kłopot, dla mnie czytelne to jest właśnie mrugnięcie świtami albo pokazanie ręka- a mało ludzi tak robi.

Niestety to prawda, ze w dużych miastach często trzeba jeździć na granicy prawa... bo nie dość że straci się masę czasu licząc tylko na czyjąś dobra wole, to jeszcze dodatkowo można zostać z trąbionym przez tych co czekają za nami na "wbicie się" do ruchu...

Post przez niezalogowana » Pt, 24 lut 2012, 00:36

lukasz_m napisał(a):Tak, zasada ograniczonego zaufania to podstawa. Nie wspomniał nikt wcześniej o tym.
Ale są takie sytuacje (może jak mieszkasz w mniejszym mieście to ich nie doświadczyłaś) że zachowując się przepisowo mogłabyś stać autem w jednym miejscu godzinę.
Staram się nie liczyć na dobrą wolę innych dopóki mogę. Staram się także ściśle jechać zaplanowaną trasą.



No nie przesadzajmy :) - ludzie wykazują dobrą wolę i nie zawsze kultura na drodze jest pojęciem czysto teoretycznym - chodziło mi raczej o to, że poza przepisy wychodzę TYLKO wtedy, gdy mam praktycznie pewność, że nic mi i innym nie grozi (przykładowo, gdy widzę, że ktoś znacznie redukuje prędkość, zatrzymuje się albo mruga).

Post przez lukasz_m » Pt, 24 lut 2012, 00:24

Tak, zasada ograniczonego zaufania to podstawa. Nie wspomniał nikt wcześniej o tym.
Ale są takie sytuacje (może jak mieszkasz w mniejszym mieście to ich nie doświadczyłaś) że zachowując się przepisowo mogłabyś stać autem w jednym miejscu godzinę.
Staram się nie liczyć na dobrą wolę innych dopóki mogę. Staram się także ściśle jechać zaplanowaną trasą.

Post przez niezalogowana » Cz, 23 lut 2012, 23:43

Ja tam przyjmuję że na drodze obowiązuje kodeks drogowy i zasada ograniczonego zaufania do innych uczestników ruchu. To mi znacznie upraszcza sprawę i redukuje częstość, z jaką pojawiają się jakiekolwiek rozterki do wielkości bliskiej zeru. Nie liczę na dobrą wolę innych do czasu, aż jestem pewna, że manewr będzie bezpieczny (np widze że ktoś się ewidentnie zatrzymuje albo mruga długimi światłami itd).

Post przez lukasz_m » Cz, 23 lut 2012, 23:21

haha, przeciwnika :D
Taki Ci się napisało, czy na serio tak traktujesz innych uczestników?
Jak przeciwnik się też szeroko uśmiecha to znaczy że Cię wpuszcza (albo że i tak pojedzie pierwszy.. w sumie szkoda ryzykować)

Post przez Kropka » Cz, 23 lut 2012, 23:05

@Kropka próbuję sobie wyobrazić co by było jakbym miał zrobić 3 kółka po Krakowie o_O
oj robiłam swego czasu .... jestem mistrzem załatwiania spraw w możliwie najbardziej skomplikowany z możliwych sposobów....

...co do uśmiechania celem wpuszczenia na pas, to nie takie proste jak nie umiesz odczytać reakcji drugiej osoby.... co z tego że się uśmiechnę, jak i tak nigdy do końca nie jestem pewna decyzji przeciwnika?

Post przez lukasz_m » Śr, 22 lut 2012, 22:11

Kobiety jeszcze mogą się ładnie, szeroko uśmiechnąć, ponoć to bardzo dobrze... wpływa pozytywnie na decyzję o wpuszczeniu (ale to napisałem strasznie :D)

@Kropka próbuję sobie wyobrazić co by było jakbym miał zrobić 3 kółka po Krakowie o_O

Co do parkowania, myślę że da się to na spokojnie wyćwiczyć - przede wszystkim poświęcić dużo czasu i cierpliwości. Można próbować znajdywać charakterystyczne punkty (na przykład na lusterku), przy których jest np. obrót kierownicą o 540 stopni. Przyda się (zwłaszcza na początku) osoba towarzysząca na zewnątrz auta do pomocy. Ja ćwiczyłem parkując z otwartymi drzwiami auta, ale tego nikomu nie polecam.. bynajmniej nie dlatego że pasażer mógł wypaść.

Post przez Kropka » Śr, 22 lut 2012, 21:51

a) na początku miałam koszmarne migreny, szczególnie przy jeździe po jakimś większym mieście.... ale ze musiałam jeździć mój umysł sobie poradził w ciekawy sposób - po prostu cześć bodźców wyłączam - nie poznaję samochodów, są dla mnie po prostu przeszkodami do ominięcia, skupiam się na tym i na znakach.

b) zawsze staram się myśleć za innych i wszystko analizuje

c) aby zaparkować zawsze zrobię 3 kółka po mieście, aby nie musieć wjeżdżać tyłem :) mam kiepskie wyczucie odległości.

Nie lubię prowadzić na autostradzie, z dwóch powodów- trzeba zmieniać pas i właśnie to o czym kolega pisał odczytywać zamiary innych kierowców "puści czy nie" a po 2 trzeba oceniać odległość przy dużych prędkościach, dla mnie to jest bardzo stresujące.

Post przez lukasz_m » Śr, 22 lut 2012, 01:53

Na początku się zupełnie nie bałem jazdy po mieście, poza miastem. Dojazd do szlabanu (gdzie trzeba włożyć bilet/kartę) nie sprawia mi problemów. Gdy się nie stresuję (kimś z tyłu/przodu) jazda idzie mi dużo lepiej. Najpewniej się czuję gdy mam wolną drogę(jak W). Lubię także jeździć za kimś: często siódemką, doczepiam się kogoś kto szybko jeździ i ma CB :) Lubię także jechać w korku (ale niedużym) :D
Mam problem z nieprzewidywalnością.. może nie pojazdów, tylko ich kierowców. Mnie samemu zdarzyło mi się wymusić pierwszeństwo w mieście, niestety nie raz. Generalnie prędkość dostosowuję do warunków, więc nigdy nie skończyło się to źle.

Co do parkowania - nie mam wyczucia rozmiaru auta. Jeżeli jest dużo miejsca - to nie sprawia mi problemów. Natomiast zdarza mi się pchać w szczeliny, gdzie się nie zmieszczę - no i wtedy jest stres.
Z wyczuciem odległości najbardziej zapamiętałem wymijanie z ciężarówką - w odległości 10-15 cm, przy różnicy prędkości ok. 150km/h. Ciekawym przeżyciem było również przejechanie przez próg zwalniający z prędkością 60km/h. Latanie jest fajne :)

Mam problem z podzielnością uwagi. O ile pojazd całkowicie opanowałem (skrzynia biegów, sprzęgło, gaz itd. - na mojej pewności nie raz oparłem życie, bo gdy przy 180km/h coś pójdzie nie tak to skutki raczej będą marne; przy tej prędkości prawie straciłem lusterko! ) - to z sytuacją na drodze bywa różnie. Odbierałem 3 razy telefon podczas jazdy(jakoś tak wyszło że dwa razy obok policji) - za każdym razem mi kierownica gdzieś zaczynała uciekać. Ale to nic w porównaniu z tym, że kiedyś jechałem z jednym gościem, który po 1 km na Zakopiance (wtedy były remonty) zorientował się że zasuwa pod prąd - jakie było jego zdziwienie jak zobaczył z naprzeciwka jadący autobus.

Na początku jazdy wydawało mi się że mam szansę być niezłym kierowcą, nawet myślałem o pracy w tym zawodzie.
Wydaje mi się że z czasem jest coraz gorzej.

Trochę za bardzo się rozpisałem :)

Aha.. jeszcze nie napisałem co mnie stresuje najbardziej:
Jeżeli muszę się gdzieś przepchać (na inny pas) - i odczytać czyjąś reakcję. Mało kto wyraźnie macha ręką lub miga długimi.. i problemem jest czy ktoś mnie puszcza czy nie (wtedy gesty twarzy zupełnie nie umiem zinterpretować).

Post przez W » Śr, 22 lut 2012, 00:33

hmm... najprzyjemniej się jeździ bez innych użytkowników ruchu :wink:

mi pomaga głośnie wściekanie się na kierowców-debili, bądź kierowców-ciot. i absolutnie nikt mnie nie przekona, że mają powód by zachować się w danej chwili tak, a nie inaczej. co ja jestem, psycholog, żeby się w nich wczuwać?

zachowywać odpowiednie odstępy, czy omijać dziury nauczyłam się dopiero po dwóch latach praktyki. wcześniej chcąc ominąć dziurę wjeżdżałam w nią, bo skąd ja niby mam wiedzieć, gdzie jest koło mojego auta?
podobnie z parkowaniem. parkowanie tyłem to był koszmar, gdyż patrząc sie w tył kilka razy mało nie porysowałam samochodu przede mną. patrzenie w tył i przód na raz było zbyt ciężkie. na szczęście wszystko da się wyćwiczyć.

niestety wciąż panikuję jak wjadę w "za ciasny" przejazd na zawalonym od samochodów (które stają gdzie popadnie, więc miejsc parkingowych nagle jest 2 razy więcej niż wyznaczono) na uczelni. dostaję takiego klaustrofobicznego ataku (nie mam klaustrofobii, więc to inteersujące) i dopóki się nie uspokoję, nie ruszę samochodem, bo zdaje mi się, że samochody po moich obu stronach są nagle ciaśniej niż kiedy wjeżdżałam...
problematyczne jest dla mnie także ocenienie odległości samochodu na włączonch światłach nocą, więc marnuję masę momentów na wyprzedzanie tirów.

Góra