przez mmazur » Cz, 3 kwi 2014, 08:50
Mruczanka napisał(a):mmazur, dajesz linka do bloga z jakimiś politycznymi przepychankami.
Nie doczytałaś do końca. Doszłaś do kawałka w którym podawane są poziomy toksyczności składników szczepionek? Bo o to rozbija się cała dyskusja.
Mruczanka napisał(a):Wierz sobie dalej, że służba zdrowia chce dobrze, Twój wybór.
Ale prawda jest taka, że ta cała chemia, którą sobie bagatelizujesz, jak inni czytelnicy tamtego bloga, to wszystko nas, żyjących na Ziemii, zatruwa, w jedzeniu, wodzie, powietrzu.
A oni chcą to jeszcze ludziom wstrzykiwać... chyba żeby całkiem zamienili się w zombie.
Nie wolno tego lekceważyć!
To, że Ty czujesz się dobrze fizycznie i psychicznie, nie znaczy, że inni, bliscy Tobie, nie odczuwają skutków zatrucia organizmu!
Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale masz stylistykę (i treść) wypowiedzi kogoś bardzo nawiedzonego. Koncerny! One nas mordują! Ludzie, na oczy przejrzyjcie! Zrozumcie jedyną prawdę! Luuudzieee!
Mruczanka napisał(a):Chodzi mi raczej o to, że koncerny po prostu przegięły i z nadmiaru chemii, jaki obecnie otrzymuje każdy żywy chodzący po świecie, za chwilę się okaże, że zaczniemy świecić!
Zwyczajnie zagubili się w pogoni za pieniądzem i obecnie koncerny farmaceutyczne, tak przez niedopatrzenie uśmiercają nieświadomie ludzi.
I nikt się tym nie przejmuje, dopóki jego samego osobiście, lub najbliższej rodziny to nie zacznie dotyczyć.
To jest, zadziwiająco, z grubsza prawdziwe twierdzenie, tyle że nie ma prawie niczego wspólnego ze szczepionkami. Szczepionek w życiu podaje się tak bardzo mało i są one tak niewielkie, że czego by do nich nie dodawali, wpływu na zdrowie nie będzie to miało długofalowo żadnego. (Poza tym pozytywnym, no bo to w końcu szczepionki.)
Że w naszym środowisku jest w cholerę substancji, które nie występowały normalnie w środowisku naturalnym, to oczywiście prawda. Przy czym to jest niefortunny skutek uboczny rozwoju cywilizacyjnego, który tak poza tym jest całkiem klawą sprawą. Ja np. bardzo lubię mój samochód, pomimo tego, że wylatuje z niego trochę śmiecia do środowiska (i popieram, że unia europejska co parę lat śrubuje normy emisji silników pomimo tego, że koncernom samochodowym to się średnio podoba). Lubię że mięso jest łatwo dostępne, acz mam świadomość, że jest nafaszerowane antybiotykami i hormonami wzrostu (przy czym to się za naszego życia powinno zmienić, jak negatywne konsekwencje staną się coraz bardziej oczywiste; oczywiście przy okazji mięso będzie parę razy droższe, więc w biednych krajach się to przełoży na sporo więcej głodujących, no ale nic nigdy nie jest czarne albo białe). Lubię też warzywa i owoce, nawet jeśli są one dosyć intensywnie pryskane. Lubię fakt, że mam w mieszkaniu pomalowane ściany/sufity i polakierowaną podłogę pomimo tego, że to wszystko cały czas sublimuje niezbyt naturalnymi związkami (acz sypialnię sobie polakierowałem lakierem o minimalnych emisjach, żeby tego aż tyle w nocy nie wdychać; oczywiście zapłaciłem za niego odpowiednio więcej kasy). Lubię że jedzenie jest tak łatwo dostępne w tak dużej różnorodności, ale to jak wysoko słodzone jest wszystko mi ze zdrowotnego punktu widzenia bardzo nie odpowiada. Zwłaszcza że mam półrocznego syna i widzę jak trudno będzie karmić go unikając przesłodzonych rzeczy. (A cukrzyca to jedna ze sztandarowych chorób cywilizacyjnych i jest nieporównywalnie groźniejsza, niż jakieś konserwanty. Niewykluczone, że rzeczy typu alzheimer też mają komponent metaboliczny i też są związane ze złą dietą, ale to się potwierdzi albo nie dopiero za parę lat.)
Na szczęście żyjemy w czasach, w których się w tych sprawach śrubę przykręca, a nie poluźnia. Parę dekad temu opryski upraw były gorsze, niż są teraz. Za parę dekad standardy szprycowania mięsa będą bardziej wyśrubowane, niż są teraz. I tak jesteśmy zdrowsi i dłużej żyjemy, niż ktokolwiek przed nami, więc trochę hormonów wzrostu w mięsie to nie jest aż taka tragedia, ale prawda, że fajniej by było, gdyby ich tam nie było.
[quote="Mruczanka"]mmazur, dajesz linka do bloga z jakimiś politycznymi przepychankami.[/quote]
Nie doczytałaś do końca. Doszłaś do kawałka w którym podawane są poziomy toksyczności składników szczepionek? Bo o to rozbija się cała dyskusja.
[quote="Mruczanka"]Wierz sobie dalej, że służba zdrowia chce dobrze, Twój wybór.
Ale prawda jest taka, że ta cała chemia, którą sobie bagatelizujesz, jak inni czytelnicy tamtego bloga, to wszystko nas, żyjących na Ziemii, zatruwa, w jedzeniu, wodzie, powietrzu.
A oni chcą to jeszcze ludziom wstrzykiwać... chyba żeby całkiem zamienili się w zombie.
Nie wolno tego lekceważyć!
To, że Ty czujesz się dobrze fizycznie i psychicznie, nie znaczy, że inni, bliscy Tobie, nie odczuwają skutków zatrucia organizmu![/quote]
Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale masz stylistykę (i treść) wypowiedzi kogoś bardzo nawiedzonego. Koncerny! One nas mordują! Ludzie, na oczy przejrzyjcie! Zrozumcie jedyną prawdę! Luuudzieee!
[quote="Mruczanka"]Chodzi mi raczej o to, że koncerny po prostu przegięły i z nadmiaru chemii, jaki obecnie otrzymuje każdy żywy chodzący po świecie, za chwilę się okaże, że zaczniemy świecić!
Zwyczajnie zagubili się w pogoni za pieniądzem i obecnie koncerny farmaceutyczne, tak przez niedopatrzenie uśmiercają nieświadomie ludzi.
I nikt się tym nie przejmuje, dopóki jego samego osobiście, lub najbliższej rodziny to nie zacznie dotyczyć.[/quote]
To jest, zadziwiająco, z grubsza prawdziwe twierdzenie, tyle że nie ma prawie niczego wspólnego ze szczepionkami. Szczepionek w życiu podaje się tak bardzo mało i są one tak niewielkie, że czego by do nich nie dodawali, wpływu na zdrowie nie będzie to miało długofalowo żadnego. (Poza tym pozytywnym, no bo to w końcu szczepionki.)
Że w naszym środowisku jest w cholerę substancji, które nie występowały normalnie w środowisku naturalnym, to oczywiście prawda. Przy czym to jest niefortunny skutek uboczny rozwoju cywilizacyjnego, który tak poza tym jest całkiem klawą sprawą. Ja np. bardzo lubię mój samochód, pomimo tego, że wylatuje z niego trochę śmiecia do środowiska (i popieram, że unia europejska co parę lat śrubuje normy emisji silników pomimo tego, że koncernom samochodowym to się średnio podoba). Lubię że mięso jest łatwo dostępne, acz mam świadomość, że jest nafaszerowane antybiotykami i hormonami wzrostu (przy czym to się za naszego życia powinno zmienić, jak negatywne konsekwencje staną się coraz bardziej oczywiste; oczywiście przy okazji mięso będzie parę razy droższe, więc w biednych krajach się to przełoży na sporo więcej głodujących, no ale nic nigdy nie jest czarne albo białe). Lubię też warzywa i owoce, nawet jeśli są one dosyć intensywnie pryskane. Lubię fakt, że mam w mieszkaniu pomalowane ściany/sufity i polakierowaną podłogę pomimo tego, że to wszystko cały czas sublimuje niezbyt naturalnymi związkami (acz sypialnię sobie polakierowałem lakierem o minimalnych emisjach, żeby tego aż tyle w nocy nie wdychać; oczywiście zapłaciłem za niego odpowiednio więcej kasy). Lubię że jedzenie jest tak łatwo dostępne w tak dużej różnorodności, ale to jak wysoko słodzone jest wszystko mi ze zdrowotnego punktu widzenia bardzo nie odpowiada. Zwłaszcza że mam półrocznego syna i widzę jak trudno będzie karmić go unikając przesłodzonych rzeczy. (A cukrzyca to jedna ze sztandarowych chorób cywilizacyjnych i jest nieporównywalnie groźniejsza, niż jakieś konserwanty. Niewykluczone, że rzeczy typu alzheimer też mają komponent metaboliczny i też są związane ze złą dietą, ale to się potwierdzi albo nie dopiero za parę lat.)
Na szczęście żyjemy w czasach, w których się w tych sprawach śrubę przykręca, a nie poluźnia. Parę dekad temu opryski upraw były gorsze, niż są teraz. Za parę dekad standardy szprycowania mięsa będą bardziej wyśrubowane, niż są teraz. I tak jesteśmy zdrowsi i dłużej żyjemy, niż ktokolwiek przed nami, więc trochę hormonów wzrostu w mięsie to nie jest aż taka tragedia, ale prawda, że fajniej by było, gdyby ich tam nie było.