AS czy... hipochondria?

To forum przeznaczone jest głównie dla osób dorosłych z ZA i pokrewnymi zaburzeniami.

Chat irc (pirc.pl): #aspi.net.pl (bramka www) (godzina 20:30)
Skype: WideŁokonferencja (Soboty@20:00)

AS czy... hipochondria?

Postprzez R » Wt, 14 sie 2007, 02:43

Chciałabym, abyscie przeczytali o mnie kilka akapitów i jako osoby będące "w temacie" AS pomogli mi ustalić, czy "zaliczam się" do Aspie, czy może to jednak "hipochondria". Ujmuję to słowo na "h" w cudzysłowie, bo hipochondria definiowana jest jako obawa o własne zdrowie, zaś gdyby się okazało, że jednak mam AS, to bym się tylko ucieszyła, bo byłoby to wyjaśnienie mojego (zbyt) częstego wrażenia, że jestem z innej planety. :wink:
Zdaję sobie sprawę z faktu, że jest to juz którys z kolei temat dotyczący autodiagnozy i pewnie może to kogoś zirytować, nie wiem; ale jak by nie było - czytanie o innych to nie to samo, dlatego proszę o cierpliwość.

Zacznę zatem od początku: dopytałam dziś mamy i wiem, że sylabizować zaczęłam w drugim roku życia, w trzecim mówiłam zupełnie płynnie.
Bawiłam się zawsze w samotności, także w przedszkolu, bo po pierwsze: było dla mnie wielką zagadką, w jaki sposób powinnam dołączyć do innych, jeśli np. nabór do zabawy nie odbywał się na zasadzie jak "palec pod budkę bo za minutkę zamykamy budkę" (kojarzycie takie coś, prawda?) :wink: Zresztą i spod budki byłam często odpychana, a jeśli nie, to w trakcie zabawy "odpadałam" z niej dziwnym trafem bardzo szybko i raczej nie z własnej woli:) Zastanawiam się teraz, czy w ogóle potrzebnie piszę takie rzeczy; a może wychodzi na to, że się żalę? No cóż, żalenie się nie było moja intencją, zwłaszcza że do końca podstawówki zupełnie nie zwracałam uwagi na swoją samotność i moja uwagę zwróciły na nią dopiero tematy poruszane w japońskich animacjach (właśnie samotność, przyjaźń itp., wydało mi się wtedy że to jest to, przez czego brak moje życie jest cholernie puste; swoją drogą teraz widzę, że się myliłam i brakowało mi po prostu czegoś, co by mnie 'intensywnie interesowało').
W gimnazjum trafiłam w zupełnie nowe środowisko. Przerażała mnie perspektywa jakiegokolwiek spotkania się z rówiesnikami po szkole, jako ze nie wiedziałam, jak powinnam się wśród nich zachowywać, co mówić, czego nie. Wierzyłam, że są gdzieś coś w rodzaju regulaminu, który by to okreslał, ale nie potrafiłam do niego dotrzeć (chyba nawet po internecie próbowałam szukać :)). Chyba nie dziwota, że niemal natychmiast stałam sie wyrzutkiem, poniewaz nie byłam akceptowana przez rówieśników, a skoro miałam do wyboru integrować się z nimi lub pozostać z boku, to nawet mając wybór, padłby on na druga 'opcję'.
Jesli chodzi o naukę, to o ile w podstawówce nie miałam z nią żadnych problemów, bo wystarczyło słuchać na lekcjach i czasem coś napisać, to w gimnazjum zaczęły się problemy. Bo nigdy nie nauczyłam się, <i>jak się uczyć</i>. Bo jesli dany materiał mnie nie interesuje - szanse, że go opanuję, są naprawdę nikłe. Chodze sobie więc z etykietką inteligentnej, ale leniwej, ba, wg niektórych nawet geniusza, ale wciąż po prostu lenia. Tymczasem ja naprawdę podziwiam ludzi, którzy potrafia przyswoić sobie całą, czy choćby większość tej wymaganej wiedzy... Jeśli to wszystko dlatego, że jestem Aspie - to będzie chyba jedyny powód, dla którego chciałabym być "normalna".
Cóż, w każdym razie problemy z moją nauką oraz ludźmi doprowadziły do ponad półtorarocznej depresji.

Inne moje cechy, którę mogą byc mniej lub bardziej Aspie:
-widzę szczegóły, ale nie dostrzegam "całego obrazka", chyba że się tylko na tym skupię - wtedy powinno się udać
-ogólnie mam inny tor myslenia niz większość ludzi, przekonałam się o tym niejednokrotnie i niejednokrotnie zostało mi to powiedziane
-mam problemy z uwzględnianiem faktu, że nie wszyscy myśla w taki sposób co ja, co utrudnia mi wytłumaczenie czegokolwiek
-i trudności z rozumieniem metafor (biorę je zbyt dosłownie)
-nie rozumiem stereotypów, nietolerancji i ogólnie przyjętych w społeczeństwie schematów, są one dla mnie skończoną głupotą
-czasem nieświadomie wychodzę na chama. Jednak bardzo często jest to w pełni zamierzone:P
-w przeciwieństwie do większości NT nie widzę celu w udawaniu, że ktośtam mnie obchodzi, jeśli mnie nie obchodzi; że kogoś lubię, jeśli go nie lubię - czy to ma tworzyć więzi społeczne? Osobiście jak zobaczę, że ktoś udawał, że się mną interesuje, potem olał albo jeszcze lepiej - udawał tylko po to, żeby mnie potem poobgadywac z innymi to naprawdę wolę, żeby zostawił samą, bo to mnie boleć nie będzie. I uważam, że to może co najwyżej zniszczyć więzi społeczne, a nie je zbudować, no chyba, że tym ludziom wystarczą takie udawane, których fałszywości wszyscy są świadomi?
-rękawiczki i buty noszę tylko wtedy, kiedy muszę; irytują mnie, mam wrażenie że mnie "ograniczają"
-potrafię w przybliżeniu ocenić procentową zawartość bawełny w tkaninie tylko dotykając jej, wyczuć zapach papierosów "na kilometr" i mam chęć zamordować osobę, która 'pstryka' sobie długopisem, ale chyba każdy człowiek ma jakies takie cechy...
To teraz kontrargumenty:
-kiedy myślę - nie widzę obrazów, a słowa
-nie mam problemów z kontaktem wzrokowym, aczkolwiek dawniej miałam tendencję do intensywnego gapienia się na czyjąś twarz, czasem podłogę czy ścianę obok rozmówcy, ale nauczyłam się, jak ważny jest ten kontakt wzrokowy, zwłaszcza że jak ktos nie patrzył lub wręcz przeciwnie - gapił się na mnie podczas rozmowy, sama miałam wątpliwości, czy jestem przez niego słuchana;)
-nie miewam typowych dla Aspie, a nietypowych dla reszty społeczeństwa zainteresowań, którym poświęcałabym całą swoją uwagę i wolny czas - owszem obsesyjne zainteresowania bez których faktycznie nie potrafię żyć, ale nie pochłaniają mnie one aż w takim stopniu
-z reguły potrafię poprawnie odczytywać mowę ciała i odczucia innych ludzi; ale nie mogę przy tym nie wspomnieć, że nauczyłam się naprawdę czytać z twarzy dopiero po przerysowaniu sobie z książki znajomej, jak rysować na owej twarzy emocje i odniesieniu tego do do rzeczywistości; przy próbach rysowania nauczyłam się tego na pamięć. Z drugiej strony uśmiech czy ton głosu wpływały na moje odczucia już wczesniej...
Zawsze też rzucałam się na książki o mowie ciała, próbując się z nich uczyć, choć część z gestów odczytuję intuicyjnie. Tak jakbym była nieco "upośledzona" w kwestii dczytywania tejże mowy, ale nie tak jak większość Aspie... To w ogóle możliwe? :D
Swoją drogą, moim zdaniem jesli ktos chce próbować zrozumieć uczucia innej osoby, powinien zadań sobie pytanie "jak ja czułbym się w takiej sytuacji? Co bym zrobił?" - często pomaga (choć "Ameryki nie odkryłam", wiem :wink:)

Kolejna sprawa: uspołecznienie. Termin używany przez mnie od dłuższego czasu w odniesieniu do własnej osoby (a o SA zaczęłam czytać nie więcej niż trzy dobry temu;)).
Otóż wspominałam już, że wierzyłam, że istnieją reguły ściśle określające, jak nalezy zachowywać się w sytuacjach społecznych. Po uczestniczeniu w czterech edycjach programu rozwijającego umiejętności społeczne, po wielu rozmowach z moją przyjaciółką i po wielu własnych obserwacjach widzę, że mówienie otwarcie o tym, co się czuje i nieudawanie kogoś innego to moim zdaniem chyba największa częśc sukcesu i zarazem to, co było dla mnie dawniej najtrudniejsze. Teraz nie radzę sobie już tak źle w sytuacjach społecznych. Pokonywanie swoich lęków jest wyzwaniem.

Oczywiście rozpisałam się i pewnie w niektórych miejscach poschodziłam z tematu, za co przepraszam i jednocześnie gratuluję, jesli ktoś przebrnął przez cały ten tekst. I jeszcze raz proszę o odpowiedzi.
Avatar użytkownika
R
 
Posty: 102
Dołączył(a): N, 12 sie 2007, 23:00

Postprzez magic » Wt, 14 sie 2007, 17:52

Cześć R! Witam na naszym forum.

Co do tytułowego pytania to odpowiem tak, że hipochondria to wcale nie jest trywialna sprawa, może nawet gorsza niż AS, więc nie warto jej sobie wmawiać. :wink:

Nie postawię Ci diagnozy na podstawie jednego postu, choćby i długiego. Ale powiem, że to co piszesz brzmi dość znajomo, może nie we wszystkich szczegółach, ale to normalne, bo każdy jest inny. Weź pod uwagę, że nikt nie ma wszystkich symptomów AS, u każdego aspie da się znaleźć coś, co się "nie zgadza". Twoje wątpliwości nie są niczym dziwnym; ja sam swego czasu zrobiłem sobie listę swoich cech "za i przeciw", która zajęła 24 strony. :)
magic
 
Posty: 1289
Dołączył(a): Pt, 13 sty 2006, 00:00
Płeć: M

Postprzez asperger » Wt, 14 sie 2007, 19:20

magic: mógłbyś tą listę "za i przeciw" przedstawić?
R: odpowiedz na moją prywatną wiadomość do ciebie.
asperger
 
Posty: 1519
Dołączył(a): So, 18 mar 2006, 00:00

Postprzez tazlasu » Wt, 14 sie 2007, 20:03

Witam!
Diagnozy tu oczywiście nie postawimy, ale chyba każdy ma jakieś "przeciw". Często są to cechy wyuczone, w końcu lata praktyki w świecie NT robią swoje. Większość z nas swoją odmienność widzi już w wieku przedszkolnym i stara się, mniej lub więcej, dostosować, zwykle przy dużym nacisku ze strony najbliższego otoczenia.
Nie zawsze też te przeciw są zgodne z prawdą - ja np. byłam przekonana całe życie, że kontakt wzrokowy nawiązuję. Wiedzałam tylko, że nie pamiętam twarzy, koloru oczu, włosów czy faktu noszenia okularów. Dopiero gdy zaczęłam to analizować, okazało się że zawsze patrzę na usta rozmówcy - z przypomnieniem sobie ich kształtu oraz stanu uzębienia nie mam najmniejszych trudności. Dlatego też, gdy zapada milczenie, czuję się nieswojo, nie mam co zrobić ze wzrokiem.
Nie ma dziwnych osób - po prostu niektórzy są z edycji limitowanej
Avatar użytkownika
tazlasu
 
Posty: 174
Dołączył(a): Pn, 31 lip 2006, 23:00
Płeć: K

Postprzez rytr » Wt, 14 sie 2007, 22:06

czesc

zgadzam się całkowicie z przedmówcami. Szczególnie w odniesieniu do zachowań wyuczonych. U osób dorosłych takich zachowań jest wiele. Zgadzam się także z tym, że często nasza samoocena jest nieco wyższa niż rzeczywistość by na to wskazywała.
Miłego bywania na forum;)
rytr
 
Posty: 767
Dołączył(a): Śr, 22 mar 2006, 00:00

Postprzez R » Wt, 14 sie 2007, 22:56

Dziękuję za odpowiedzi i za powitanie, sama o nim zapomniałam... :oops: zatem spóźnione AVE!

24 strony! Magic, to się nazywa porządna, dogłębna analiza. :D
Co do kontaktu wzrokowego, o tym nie pomyślałam... Hm, jak się zastanowić, to z początku jak ktoś żądał ode mnie opisu osoby, o spotkaniu z którą opowiadałam, nie byłam pewna nawet koloru włosów, a co dopiero szczegółów twarzy. A potem uznałam że jestem nieteges skoro nie potrafię nawet opisać osób, które czesto spotykam i zaczęłam się na nie gapić, żeby je lepiej zapamiętać.
I z czasem udało mi się to lepiej opanować i doprowadzić do "normalności".
...Tak, teraz mi się zgadza :P Dzięki Leniwiec, za zwrócenie mojej uwagi na to niepamiętanie twarzy.
Zaś dzięki Tobie, Rytr, zauważyłam, że nie napisałam, że nie jestem dorosła :oops: (Ale takie forum dla młodziezy nie istnieje, tzn. widziałam anglojęzyczne, ale nie znalazłam na nim nic godnego uwagi...)
Avatar użytkownika
R
 
Posty: 102
Dołączył(a): N, 12 sie 2007, 23:00

Re: AS czy... hipochondria?

Postprzez Pawel » Wt, 14 sie 2007, 23:03

Witaj, R! :)

R napisał(a):Po uczestniczeniu w czterech edycjach programu rozwijającego umiejętności społeczne, po wielu rozmowach z moją przyjaciółką...


Mam jedno pytanie. Co to jest za kurs rozwijający umiejętności społeczne i czego można się na nim nauczyć?

Pozdrowienia!
Pawel
 
Posty: 60
Dołączył(a): Śr, 18 paź 2006, 23:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez R » Śr, 15 sie 2007, 01:30

Witaj, Pawle!
Program jest niestety tylko dla osób, które nie są pełnoletnie :(
Ale jeśli dalej jesteś ciekaw, zajrzyj tutaj:
www,stowarzyszenie-integracja,org/programy/zrealizowane/lider,htm [forum nie zezwala mi na wysyłanie linków, chociaż mam już te swoje 3 posty i jestem prawie pewna, że minęły już 24h od mojej rejestracji, dlatego pozmieniałam w adresie kropki na przecinki, może teraz przejdzie :P]
Od siebie dodam tylko tyle, że to co tam jest napisane to prawda :D Myślę, że więcej nie trzeba...
Avatar użytkownika
R
 
Posty: 102
Dołączył(a): N, 12 sie 2007, 23:00

Postprzez pwjb » Pt, 17 sie 2007, 12:35

R napisał(a):A potem uznałam że jestem nieteges skoro nie potrafię nawet opisać osób, które czesto spotykam i zaczęłam się na nie gapić, żeby je lepiej zapamiętać.


potwierdzam, ja mam problem z wyłapaniem kogoś na ulicy o ile nie jest ubrany w to co zwykle, właściwie to poznaję ludzi po ubraniu z daleka a nie np. po stylu chodzenia itp... i bywa że poznaję kogoś ale to jest obca osoba i się wtedy na nią tak odruchowo gapię bez sensu, a i bywa że kogoś kogo już widziałem i powinienem chociaż to cześć powiedzieć nie poznaję, chociaż ta osoba jest dokładnie przede mną

w ogóle to bardzo zapominam szybko ludzi z którymi miałem mało do czynienia, tzn. jest tak że mam obraz tej osoby w głowie i oczywiście pamiętam co robiłem, ale np. takie sprawy jak jak się ten ktoś nazywa bardzo mi szybko z głowy uciekają

Zaś dzięki Tobie, Rytr, zauważyłam, że nie napisałam, że nie jestem dorosła :oops: (Ale takie forum dla młodziezy nie istnieje, tzn. widziałam anglojęzyczne, ale nie znalazłam na nim nic godnego uwagi...)


a wiesz że nie widać po tym jak piszesz :D , nie wiem ile masz lat ale jak piszesz o gimnazjum to ja w tym wieku w ogóle nie umiałem nic powiedzieć ani napisać - zresztą do tej pory to chyba widać

a co do forum to rzeczywiście nie ma, możesz sobie pogadać z matkami dzieci (w twoim wieku?) co najwyżej jeszcze - nie uwłaczając :D :wink:
Avatar użytkownika
pwjb
 
Posty: 4387
Dołączył(a): Cz, 29 gru 2005, 00:00

Postprzez pwjb » Pt, 17 sie 2007, 12:40

magic napisał(a):ja sam swego czasu zrobiłem sobie listę swoich cech "za i przeciw", która zajęła 24 strony. :)


ale sam to w sensie takim że nikt ci nie pomagał np. dziewczyna - dawno to było ? wiedziałeś wtedy że jesteś aspie ?
Avatar użytkownika
pwjb
 
Posty: 4387
Dołączył(a): Cz, 29 gru 2005, 00:00

Postprzez pwjb » Pt, 17 sie 2007, 12:48

a... jeszcze co to hipochondrii - to polega raczej na urojeniu sobie jakiejś choroby ale raczej fizycznej niż psychicznej - często treść tych urojeń ulega zmianie i żadna diagnoza ani jej wykluczenie nie przynosi ulgi bo człowiek taki szuka dalej przyczyny, czasami jest ona nawet wręcz nie z tego świata i przypomina klasyczne urojenie, czasami człowiek do złudzenia podaje objawy wskazujące na jakąś chorobę

nie wiem jak ma się do tego np. takie wkręcanie się że coś mi jest "na głowę", ale moim zdaniem robią to ludzie którzy o chorobach psychicznych pojęcia nie mają - polega to na tym że czytnie sobie coś i już *wie* że to coś mu jest, ale nie poszukuje taki człowiek innych wiadomości które by były krytyczne wobec tego, tzn. nie próbuje weryfikować swojej wiedzy - tylko idzie jakimś scenariuszem i poszukuje wiedzy która by potwierdzała jego myślenie

as jest za bardzo skomplikowaną i nieintuicyjną rzeczą dla kogoś kto nie przeżywa objawów aby komuś chciało się wmawiać to sobie...
Avatar użytkownika
pwjb
 
Posty: 4387
Dołączył(a): Cz, 29 gru 2005, 00:00

Postprzez R » Pt, 17 sie 2007, 17:09

pwjb napisał(a):potwierdzam, ja mam problem z wyłapaniem kogoś na ulicy o ile nie jest ubrany w to co zwykle, właściwie to poznaję ludzi po ubraniu z daleka a nie np. po stylu chodzenia itp... i bywa że poznaję kogoś ale to jest obca osoba i się wtedy na nią tak odruchowo gapię bez sensu, a i bywa że kogoś kogo już widziałem i powinienem chociaż to cześć powiedzieć nie poznaję, chociaż ta osoba jest dokładnie przede mną

Ja potrafię poznać po stylu chodzenia, ale z tym 'poznawaniem' obcych i przyglądaniem się im to mi się często zdarza, gapię się komuś na twarz próbując dojść do tego, czy to ten co go znam czy jednak ktoś inny... dopóki nie zorientuję się, że wlepiam w niego gały i bardzo często przy tym on też na mnie patrzy. Dość głupie uczucie wtedy.
Czasem tez (no, dawniej częsciej mi się to zdarzało, ale wciąż...) obserwuję ludzi mając wrażenie, będąc między ludźmi, jakbym oglądała film. Tak jakby... moje ciało też grało w tym filmie (ale jako statysta co najwyżej :wink:) - natomiast umysł jest osobno, poza ciałem i to on, tylko on ten film ogląda. Uczucie z reguły mija kiedy ktoś popatrzy mi się w oczy. Plus jeśli przy tym jeszcze mówi coś do mnie, to doznaję szoku. Też tak macie? :wink:
Avatar użytkownika
R
 
Posty: 102
Dołączył(a): N, 12 sie 2007, 23:00

Postprzez R » Pt, 17 sie 2007, 17:15

pwjb napisał(a):nie wiem jak ma się do tego np. takie wkręcanie się że coś mi jest "na głowę", ale moim zdaniem robią to ludzie którzy o chorobach psychicznych pojęcia nie mają - polega to na tym że czytnie sobie coś i już *wie* że to coś mu jest, ale nie poszukuje taki człowiek innych wiadomości które by były krytyczne wobec tego, tzn. nie próbuje weryfikować swojej wiedzy - tylko idzie jakimś scenariuszem i poszukuje wiedzy która by potwierdzała jego myślenie

No, to nie, ja spędziłam najpierw półtora dnia przyklejona do monitora czytając tylko o AS (argumenty + kontrargumenty) zanim napisałam na forum :D

pwjb napisał(a):nie wiem ile masz lat

Wszem i wobec oznajmiam zatem swój wiek: 16 :P
Avatar użytkownika
R
 
Posty: 102
Dołączył(a): N, 12 sie 2007, 23:00

Postprzez asperger » Pt, 17 sie 2007, 17:18

pwjb napisał(a):potwierdzam, ja mam problem z wyłapaniem kogoś na ulicy o ile nie jest ubrany w to co zwykle, właściwie to poznaję ludzi po ubraniu z daleka a nie np. po stylu chodzenia itp... i bywa że poznaję kogoś ale to jest obca osoba i się wtedy na nią tak odruchowo gapię bez sensu, a i bywa że kogoś kogo już widziałem i powinienem chociaż to cześć powiedzieć nie poznaję, chociaż ta osoba jest dokładnie przede mną

Zadziwiająco tak samo ja mam.
asperger
 
Posty: 1519
Dołączył(a): So, 18 mar 2006, 00:00

Postprzez R » Pt, 17 sie 2007, 17:34

pwjb napisał(a):as jest za bardzo skomplikowaną i nieintuicyjną rzeczą dla kogoś kto nie przeżywa objawów aby komuś chciało się wmawiać to sobie...

Hmm. Dowiedziałam się o AS ze strony dot. serii komiksowej, którą to serię bardzo lubię. Jeden z bohaterów jest podejrzewany o posiadanie syndromu Aspergera właśnie. Nagle wśród fanów owej postaci da się zauwazyć świadomość tego, że L (tak się zwie bohater) 'jest autystyczny, czy coś w tym stylu' :wink:. W kręgu maniaków L'a wzrosło zainteresowanie syndromem Aspergera i wiele osób wręcz chciałoby mieć coś takiego, bo L jest najlepszym detektywem swoich czasów i 'w ogóle jest super'. Te osoby są zakochane w jego 'dziwactwach' (np. nawyki zywieniowe, pozycja w jakiej siedzi czy chodzi.. całkeim sporo tego jest).
Wszystko fajnie, ale są dwa mankamenty: 1 - nawet spośród tych osób większość wciąz nie wie nic o AS, a jedynie kieruje się stereotypem jaki tworzy im L; 2 - taka postać owszem jest ciekawa i imponująca, ale jak już przejśc od osób fikcyjnych do realnych to sprawy zaczynają się miec zupełnie inaczej (myślę, że sami rozumiecie, o co chodzi). :wink:
Chciałam pokazać, że jednak komuś może się chcieć wmawiać to sobie. (Chcieć być kimś innym to częsta cecha szczególnie u nastolatków, nie?)

P.S.: Nick R bynajmniej nie nawiązuje do L'a, a moją ulubioną postacią w tej serii jest osobnik, który kieruje się w życiu przede wszystkim emocjami i to on mi imponuje, hihi :D
Avatar użytkownika
R
 
Posty: 102
Dołączył(a): N, 12 sie 2007, 23:00

Postprzez magic » Pt, 17 sie 2007, 20:45

pwjb napisał(a):
magic napisał(a):ja sam swego czasu zrobiłem sobie listę swoich cech "za i przeciw", która zajęła 24 strony. :)

ale sam to w sensie takim że nikt ci nie pomagał np. dziewczyna

"Ja sam" ma znaczenie takie samo jak "ja", a różnica jet stylistyczna. Niemniej owszem, listę tę robiłem bez niczyjej pomocy.

pwjb napisał(a):dawno to było?

Trzy lata temu.

pwjb napisał(a):wiedziałeś wtedy że jesteś aspie?

Właśnie się wtedy dowiedziałem.
magic
 
Posty: 1289
Dołączył(a): Pt, 13 sty 2006, 00:00
Płeć: M

Nie ma na co narzekać

Postprzez normalny » Wt, 9 wrz 2008, 09:54

A ja to chyba żadnych objawów przed 3 rokiem nie miałem:

&middot; Brak dzielenia wspólnego pola uwagi
&middot; Brak lub nieadekwatna reakcja na imię
&middot; Brak proszenia o coś
&middot; Brak wskazywania palcem
&middot; Brak lub ograniczona gestykulacja
&middot; Częste napady złości
&middot; Fiksacje
&middot; Nadwrażliwość na bodźce
&middot; Niezdarność ruchowa
&middot; Obojętność
&middot; Późny rozwój mowy (słowo – 16 miesięcy, fraza – 24 miesiące)
&middot; Silny opór na zmiany
&middot; Sztywność i dziwaczność zachowania
&middot; Zaburzenia zabaw symbolicznych


A może są to cechy typowego autyzmu a nie ZA bo u mnie ich nie ma. NIE MA I NIE BYŁO

Potem to różne obsesyjne zainteresowania, nie chciałem wejść do waretburga bez przyczyny i rodzice się ze mnie śmieli. W wieku 6 lat dobrze myślałem przez alegorie i miałem zaburzenia emocjonalne.
normalny
 

Postprzez pwjb » Wt, 9 wrz 2008, 10:20

Ja pamiętam miałem podobne akcje. np.:

- nie chciałem wsiadać do taksówki bo była pojazdem nieautonomicznym :wink: tzn. trzeba było zamykać drzwi nie tak jak w autobusie, dla mnie była to sytuacja skrajnie obrzydliwa
- tak samo nie chciałem wsiadać do PKS-u, a jak miał otwierane przednie drzwi tylko to było jeszcze gorzej bo łamało mi to symetrię na pojazdy autonomiczne i nieautonomiczne, tak że wolałem nie myśleć o tylnych nie otwieranych drzwiach, nie ma ich i broń boże wysiadać przez nie
- nie nosiłem plecaka na plecach
- nie nosiłem krótkich spodni
- nie znosiłem każdych innych spodni oprócz dresów
- nie znosiłem widelców, wszystko starałem się jeść łyżką, ostatnio dowiedziałem się że jedzenie drugiego dania łyżką uchodzi np. na Ukrainie...

było tego więcej, strasznie było to pokręcone a co najgorsze uważałem tą inność za wielką mądrość
Avatar użytkownika
pwjb
 
Posty: 4387
Dołączył(a): Cz, 29 gru 2005, 00:00

Chyba to tylko moja wina...

Postprzez normalny » Wt, 9 wrz 2008, 10:50

A ja urodziłem się z masą o ok. 350 g poniżej normy, chyba dosyć wcześnie, ale wzrost miałem aż 53 cm. W wielku 8 miesięcy zrezygnowałem z karmienia piersią i szczególnie reagowałem na misia Cocolino. A z tych zaburzeń z bardzo wczesnego dzieciństwa to chyba żadnego nie miałem (pokazywałem palcem - nie wiem od kiedy, a jeśli chodzi o niezdarność to na W-F byłem najgorszy ale ładnie pisałem i dosyć wcześnie nauczyłem się jeździć na rowerze). Rodzice mówią, że te zaburzenia są skutkiem jakiejs operacji lub zatrucia.

Wczoraj powiedziałem kolegom że mam zaburzenia osobowości i rodzice się bardzo zmartwili, a babcia szczególnie. Nie mogła spać całą noc. Czyżby więc moje zaburzenia były winą jedynie mojego grzechu i zatwardziałości, ewentualnie błędów wychowawczych?
normalny
 

Postprzez pwjb » Wt, 9 wrz 2008, 11:10

*Czego ?!* GRZECHU !!!???

a jaki to niby ten grzech miałbyś popełnić ?

ludzie żyjemy w XXI wieku a nie XI
Avatar użytkownika
pwjb
 
Posty: 4387
Dołączył(a): Cz, 29 gru 2005, 00:00

Postprzez normalny » Wt, 9 wrz 2008, 11:43

Tak, aspergerowcy też mogą grzeszyć, nieprawdasz?
Ja grzeszyłem bardzo często. na przykład na mnie zupełnie nie potwierdzałaby się opinia, że aspergery nie potrafią kłamać. Jestem wyjątkowo nieszczerym tchórzem. A teraz wytłumaczę, dlaczego nie jestem z ZA (pomimo m.in obsesyjnych zainteresowań i mówienia ciągle na jeden temat):
- dobrze rozumiem przenośnie od samego początku
- w bardzo wczesnym dzieciństwie chętnie rozmawiałem z innymi i mówiłem dzień dobry, pokazywałem palcem, brak silnego oporu na zmiany (te objawy przed 3 rokiem życia powinny być uwzględnione w Wikipedii)
- moje problemy społeczne wynikają przede wszystkim z fobii społecznej i lęku przed nowym mobbingiem w szkole
- nie mam problemów z wyobraźnią (bardzo dobrze piszę wypracowania)
- słaba pamięć do szczegółów (zwłaszcza w lekturach, których nie lubię czytać)
- ładnie piszę i od ok. 5 roku życia jeżdżę na dwukołowym rowerze

Nie wiem dlaczego, ale świadomość bycia bez ZA wywołuje we mnie potężne uczucie samotności (nawet aspergerem nie być?) i kolejne pyszne fantazje.
normalny
 

Postprzez ...L » Wt, 9 wrz 2008, 14:42

...
...L
 
Posty: 3000
Dołączył(a): So, 27 sty 2007, 00:00

Postprzez normalny » Wt, 9 wrz 2008, 15:47

Luc84 napisał(a):Hmm. Takie urojenia grzeszności brzmią jakoś tak niepokojąco. Rozmawiałeś na ten temat z psychiatrą - myślę że warto spróbować...

A co do rzeczy które wymieniasz, to ciężko powiedzieć czy wykluczają ZA czy nie. Zresztą do tego trzeba specjalistę.



A ty nie masz poczucia grzechu? Nie boisz się kary za grzechy?
A więc jednak nie mam ZA... Przez to rozumienie metafor jednak naprawdę jestem zwykłym leniem i tchórzem! Samemu myślę metaforycznie, a język metaforyczny moze bycjednym z zaburzeń mowy w ZA. Tylko że wtedy może chodzić o brak umiejętności nazwania tego inaczej, a ja wiem co znaczą te metafory i nie używam ich w zwykłych kontaktach? A może te moje "nieaspergerowskie" cechy to stereotypy albo występujące w cięższych rodzajach tego zaburzenia?

Ale teraz to mam poważny problem. W ogóle nie mogę się skupić na lekcjach. Wmawiam wszystkim w rodzinie, że mam ZA lub schizofrenię. Nie mogę przestać myśleć o grzechach, tylko o tym mówię i wszyscy mi to narzucają (zwłaszcza rodzice). Gdybyście mnie znali, to pewnie od razu uznaliścieby mnie za dosyć ciężkiego aspergera? - pomimo moich wybitnych zdolności humanistycznych. Tyle lat prześladowali mnie w szkole, nie mam przyjaciół. Koledzy od początku znali moje specyficzne zainteresowania (wąskie i raczej nie przydają się na lekcji). Każdy narzuca mi, że ciągle mówię na jeden temat. Nie miałem też dobrych kontaktów z nimi. Dawniej to mówili mi, że nie odczuwam empatii ale teraz chyba jest lepiej, lepiej rozumiem żarty. Sam miałem specyficzne poczucie humoru. Czytając to forum śmiałem się (chyba z jakiegoś słowa, które wydało mi się zabawne). Chociaż z ortografią i zasadami gramatycznymi nie mam problemów, to w ogóle nie umiem przeczytać tekstu po angielsku (nawet znając wymowę). Mam bardzo cichy głos. Nie wiem jakbym zareagował na wieść o tym, że mam ZA lub nie. Unikam kontaktu wzrokowego. Z tym brakiem wzajemności w zainteresowaniach to też stereotyp. Bardzo popularny. Lubiłem zbierać różne rzeczy, przywiązywałem się do niektórych słó i z zapałem wpisywałem je w internecie,zeby w wyszukiwarce było jak najwięcej odnośnikó. Tworzyłem fora, na których pisałem pod różnymi pseudonimami. Szybko nauczyłem się wielu rzeczy i chyba móuiłem w wieku 5 lat jak mały profesor. Mam obsesyjną skłonność do czytania tych samych książek, stron, map od początku. W dzieciństwie zapisywałem całe zeszyty bezsensownymi rysunkami. Z tym dosłownym rozumieniem języka to chyba tylko nie wiedziałem co to są "drzwi do lasu" (pamiętam to), a wiele rzeczy traktuję zbyt poważnie. W szkole reagowałem na niemal każde machnięcie kolegów piskiem i strachem. Zdarza mi się śmiać na cały głos z czyjegoś nieszczęścia (nie potrafiłem tego opanować, byłem za to karany) lub też nie śmiać się wcale z czegoś, z czego śmieje się cała klasa. Mowy potocznej prawie nie używam, bo uznawałem to za złą manierę. Kiedy w szkole podstawowej koledzy skarżyli się na mnie, ze mówię do każdego po imieniu to im to przeszkadzało i kazali używać pseudonimów. Nie zgodziłem się na złamanie manieryzmu i nie mówiłem już ich imion i nazisk, tylko wskazywałem ten lub tamten. Nauczyciele też o tym wiedzieli. Nie wiem, ale długi czas chyba myliło mi się wewnątrz i zewnątrz. Śmieli się ze mnie, że zbytnio odczuwam ból. Mam uczucie "przyciemnienia" i wszkole poruszam się szczególnie nieuważnie i niezręcznie. Wymyślałem neologizmy. Nie umiem stawać na rękach czy głowie, poważne problemy z naśladowaniem ruchów.
Mam problem z bezcelowym chodzeniem, śmiechem podczs tego, klaskaniem i podskakiwaniem czy też prewracaniem się i wykonywaniem ruchów nogami (w domu). Macham nogami, lubię ugniatać jakąś plastelinę w rękach. Pomimo tego jestem jedną z najspokojniejszych osób w klasie. Jeśli coś mnie nie interesuje, to trudno jest mi się nad tym skupić i opanować. Nie lubię, gdy ktoś się do mnie przytula i nie umiem przyjmować porażek. Nie umiem współpracować w grupie i ośmieszam się przed całą klasą. Różne zaburzenia związane z natręctwami, może jako anankastyczne zaburzenie osobowości. Rodzice i dziadkowie dobrze o tym wiedzą. W dzieciństwie chyba leczyli mnie jakoś na padaczkę czy jakąś inną chorobę.

Czy znacie jakichś innych aspergerów? Macie wśród znajomych?
normalny
 

Postprzez ...L » Wt, 9 wrz 2008, 16:11

...
...L
 
Posty: 3000
Dołączył(a): So, 27 sty 2007, 00:00

Postprzez pwjb » Wt, 9 wrz 2008, 16:28

Luc84 napisał(a):
normalny napisał(a):A więc jednak nie mam ZA... Przez to rozumienie metafor jednak naprawdę jestem zwykłym leniem i tchórzem!
ZA to nie jedyne zaburzenie psychiki na świecie. Możesz mieć co innego, a nie być lenien.


I niekoniecznie schizofrenię też, chociaż tu trzeba uważać bo zaczyna się to w młodym wieku. Ale mogą to być też jakieś zaburzenia uwagi lub w ogóle zestaw objawów nie ujęty w żadną konkretną jednostkę, np. PDD-NOS.

normalny napisał(a):Ale teraz to mam poważny problem. W ogóle nie mogę się skupić na lekcjach. Wmawiam wszystkim w rodzinie, że mam ZA lub schizofrenię.
Po Twoich wypowiedziach stawiałbym bardziej na coś z kręgu tego drugiego. ale to tylko takie moje prywatne odczucie. Przy czym przy ostrej schizofrenii na ogół chory jest ostatnią osobą która się dowiaduje o swojej chorobie.


Może mieć zaburzenia uwagi np. ADD. Może mieć kilka innych rzeczy.
normalny napisał(a):Nie mogę przestać myśleć o grzechach, tylko o tym mówię i wszyscy mi to narzucają (zwłaszcza rodzice).
Uczucie, że inni nasyłają myśli jest typowe dla schizofrenii. Choć druga sprawa to to czy Twoje środowisko jest jakoś szczególnie dewocjonalne czy nie...


Też mnie to intryguje, może w taki paranoiczny sposób patrzenia na świat wpędzili go za głęboko wierzący rodzice i środowisko.

Możesz więc albo szukać specjalistów od ZA, albo iść do zwykłego psychiatry, który może coś poradzi przynajmniej na te myśli o grzechach...


Taki zwykły psychiatra może mu też zaszkodzić zwłaszcza jeśli ma coś rzadkiego... łatwo postawić etykietkę schizofrenii, walnąć rispoleptem albo zyprexą i potem co miesiąc wizyta konrolna 5 min. To jest tragedia i komedia w jednym.
Avatar użytkownika
pwjb
 
Posty: 4387
Dołączył(a): Cz, 29 gru 2005, 00:00

Postprzez ...L » Wt, 9 wrz 2008, 19:47

...
...L
 
Posty: 3000
Dołączył(a): So, 27 sty 2007, 00:00

Postprzez Mozzie » Wt, 9 wrz 2008, 21:52

A ty nie masz poczucia grzechu? Nie boisz się kary za grzechy?


moj pastor mowi, ze grzech jest czescia naszej ludzkiej, niedoskonalej natury. czlowiek nie jest w stanie sprzeciwic sie grzechowi, bo.. jest tylko czlowiekiem. ale z drugiej strony nie wolno robic tego, co sie nam zywnie podoba z przekonaniem ze jestesmy ludzmi wiec i tak sie nie da tego uniknac. tak czy inaczej grzech towarzyszy nam codziennie, wiec paniczna ucieczka i strach przed nim nic nie da
na persze....
Avatar użytkownika
Mozzie
 
Posty: 1108
Dołączył(a): Śr, 5 mar 2008, 00:00
Lokalizacja: Budapeszt
Płeć: K

Postprzez normalny » Śr, 10 wrz 2008, 09:29

Z tymi metaforami - było to dobre myślenie przez analogie a nie alegorie. Chociaż kiedy rodzice powiedzieli mi żebym przyniósł brązowy strój to nie przyniosłem, bo był czerwony.
Stwierdzili także, ze miałem w wieku 6 lat dobry rozwj społeczno-moralny ale może to były cechy wyuczone?
Mówić to zaczęłem przed 1 rokiem życia, zmiany tolerowałem. A czy każda osoba z ZA zaczyna mówić nie zaczyna mówić zanim będzie miała 1,5 roku?
Czy ZA mozna wykryć na podstawie fal w mózgu?
Po urodzeniu walczyłem o życie (chyba zapalenie płuc), a w wieku 1-3 lat miałem jakieś zatrucie i mama mówi że po jakiejś punkcji pojawiły sie zaburzenia. Może to jakieś zaburzenia organiczne i pourazowe? Czy są one poważniejsze od ZA?

Mam słaby nastrój bo uwazam że mam jakieś zaburzenie osobowości lub zaburzenia emocjonalne czy nerwice a nie ZA czy schizofrenię, a więc jestem zwykłym.

A kto powiedział, że objawy ZA przed 3 rokiem zycia muszą się pojawiać?

Nie wiem czemu, ale czuję się jakoś z wami związany (z kolegami z klas także). Do rodziców czy rodzeństwa nie mam tego uczucia. Do osób nie uczęśzczajacych do mojej klasy często też nie. Kiedy patrzę na moją czerwono-granatową bluzkę w paski to nasuwaja mi się skojarzenia z ZA. Za to moja obecna obsesja (inne zaburzenia psychiczne także). Patrząc po kryteriach ZA, to chyba bym i miał. Ale z moją mową i wyobraźnią to do ZA zupełnie nie pasuję. W dziecinstwie wymyślałem fikcyjne postacie i chciałem nimi być i nie myślę obrazami.

Poza tym, to nie chodzi się do pastora, tylko księdza. Czy osoby z ZA zawsze mają problemy z wiarą? Ja miałem do 15 roku zycia, a potem to w myslach usadowiła mi się wizja piekła za grzechy z mobbingu. jakby była w centrum.

W gimnazjum to takich problemów z nauka nie miałem a teraz całkowite rozkojarzenie? Czyżbym z roku na rok miał coraz wieksze ADHD?

Przypuszczam, że wy jesteście lepiej uspołecznieni ode mnie. widac to po waszych wypowiedziach. Kiedy po raz pierwszy przeczytałem książkę Antoniego Kępińskiego "Schizofrenia" to niestety zauważyłem u siebie wiele cech wspólnych i usiłowałem wmówić w siebie cięższe zaburzenia. Nawet nadałem mu własną nazwę.
normalny
 

Postprzez Mozzie » Śr, 10 wrz 2008, 10:33

Poza tym, to nie chodzi się do pastora, tylko księdza


bo..... ? pastor to taki sam duchowny jak ksiadz. Czy katolicyzm tak bardzo przeslania ci swiat, ze boisz sie nawet pomyslec o tym, ze ktos moze byc innego wyznania?
na persze....
Avatar użytkownika
Mozzie
 
Posty: 1108
Dołączył(a): Śr, 5 mar 2008, 00:00
Lokalizacja: Budapeszt
Płeć: K

Na 70% mam Za, a na 30 nie

Postprzez normalny » Śr, 10 wrz 2008, 17:12

A. Jakościowe zaburzenie interakcji społecznych, przejawiające się na przynajmniej dwa spośród następujących sposobów:

1. wyraźne zaburzenie w posługiwaniu się zachowaniami niewerbalnymi w regulowaniu interakcji społecznych: kontakt wzrokowy, wyraz twarzy (ekspresje mimiczne), pozycje ciała oraz gesty, chyba tak
2. nieumiejętność rozwijania relacji z rówieśnikami, adekwatnych do poziomu rozwoju dziecka, tak
3. brak spontanicznego poszukiwania kontaktów, w celu dzielenia się z innymi swoją radością, zainteresowaniami lub osiągnięciami (np. brak takich zachowań jak pokazywanie, przynoszenie, wskazywanie obiektów, którymi dziecko jest zainteresowane), tak (często, ale czasami nie)
4. brak odwzajemniania społecznego lub emocjonalnego. ZA często. Niestety

B. Ograniczone, powtarzające i stereotypowe wzory zachowania, zainteresowań i działań (czynności), przejawiające się na przynajmniej jeden spośród następujących sposobów:

1. pochłaniające zaabsorbowanie jednym (lub więcej) stereotypowym i ograniczonym wzorem zainteresowań, które są niepr
awidłowe ze względu na intensywność bądź swój przedmiot, i to jak2. dostrzegalne sztywne trzymanie się specyficznych, dysfunkcjonalnych rytuałów lub ustalonych form, nawet gorzej
3. stereotypowe i powtarzające się manieryzmy ruchowe (np. trzepotanie lub kręcenie palcem, ręką, lub złożone ruchy całego ciała), często
4. uporczywe zaabsorbowanie częściami obiektów. ostatnio w obsesji to mylałem tylko o czesciach i chciałem dzielic na mniejsze

C. Zaburzenie powoduje istotne klinicznie upośledzenie w funkcjonowaniu społecznym, zawodowym, lub w innych ważnych obszarach funkcjonowania. Może i ZA bardzo

i co - schizofrenię jeszcze???? żebym naprawdę nie miał - miał

D. Brak istotnego klinicznie opóźnienia w zakresie języka mówionego (pojedyncze słowa używane w wieku 2 lat, komunikatywne zdania w wieku 3 lat, lub wcześniej). oczywiscie.

E. Brak istotnego klinicznie opóźnienia w rozwoju czynności poznawczych lub rozwoju umiejętności dbania o siebie (adekwatnych do wieku dziecka), zachowań adaptacyjnych (innych niż w interakcji społecznej), oraz zaciekawienia środowiskiem w dzieciństwie. Tak????

F. Nie są spełnione kryteria innego całościowego zaburzenia rozwojowego lub schizofrenii. myśle, ze nie.
normalny
 


Powrót do Forum otwarte dla każdego

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 249 gości