"Dlaczego dzieci z autyzmem nie chcą patrzeć nam w oczy

To forum przeznaczone jest głównie dla osób dorosłych z ZA i pokrewnymi zaburzeniami.

Chat irc (pirc.pl): #aspi.net.pl (bramka www) (godzina 20:30)
Skype: WideŁokonferencja (Soboty@20:00)

"Dlaczego dzieci z autyzmem nie chcą patrzeć nam w oczy

Postprzez zz » Pn, 1 gru 2008, 22:13

zz
 
Posty: 2500
Dołączył(a): Pt, 8 sie 2008, 23:00
Lokalizacja: Kraków

Postprzez znikam » Pn, 1 gru 2008, 22:19

nie czytalem

ja tam swoje wiem, unikam kontaktu wzrokowego i nosze okulary
moj wzrok moze powodowac agresje i nieporozumienia

a to moje okulary:
http://www.wrzuta.pl/obraz/AjJvL4f7Xq/okulary
chyba w pelni oddaja moja dusze
znikam
 
Posty: 791
Dołączył(a): Cz, 21 wrz 2006, 23:00

Postprzez wza » Wt, 2 gru 2008, 00:22

50% dresow takie nosi :P
wza
 
Posty: 135
Dołączył(a): So, 20 wrz 2008, 23:00

Postprzez znikam » Wt, 2 gru 2008, 00:30

cos w tym jest, czasem jak ide i jestem podenerwowany to ludzie mi schodza z drogi o_O - zawsze wydawalo mi sie ze to zalezy od sylwetki, a jednak okulary robia pewien efekt

ktos kto nosi takie okulary albo jest dziwny albo psychopata

ooo eksperymentowalem z czarnymi i to jest zly pomysl, nastepne beda niebieski :)
znikam
 
Posty: 791
Dołączył(a): Cz, 21 wrz 2006, 23:00

Postprzez zz » Śr, 3 gru 2008, 18:10

Zastanawiam się dlaczego nikt nie chce napisać czegoś rozsądnego na ten temat...
Bo kwestia problemów z kontaktem wzrokowym poruszana była wiele razy, ale wytłumaczenie przyczyn - chyba ani razu.
zz
 
Posty: 2500
Dołączył(a): Pt, 8 sie 2008, 23:00
Lokalizacja: Kraków

Postprzez dimfuture » Śr, 3 gru 2008, 18:43

Moim zdaniem to że jakiś tam obszar mózgu odpowiedzialny za strach zostaje pobudzony to jest tylko objaw a nie sama przyczyna. To tak jakby mówić, że przyczyną szczęścia są tylko endorfiny dopływające do mózgu. Może w sensie biochemicznym i są ale na pewno nie w sensie psychologicznym.
Avatar użytkownika
dimfuture
 
Posty: 299
Dołączył(a): N, 20 kwi 2008, 23:00
Lokalizacja: Kraków

Postprzez zz » Śr, 3 gru 2008, 19:23

dimfuture napisał(a):Moim zdaniem to że jakiś tam obszar mózgu odpowiedzialny za strach zostaje pobudzony to jest tylko objaw a nie sama przyczyna. To tak jakby mówić, że przyczyną szczęścia są tylko endorfiny dopływające do mózgu. Może w sensie biochemicznym i są ale na pewno nie w sensie psychologicznym.


A moim zdaniem przyczyna jest zidentyfikowana bardzo prawidłowo.
Np. ja przestałem mieć problem z kontaktem wzrokowym gdy nabrałem pewności siebie.
Do podważania badań naukowych potrzebne jest coś więcej niż "moim zdaniem".
zz
 
Posty: 2500
Dołączył(a): Pt, 8 sie 2008, 23:00
Lokalizacja: Kraków

Postprzez dimfuture » Śr, 3 gru 2008, 20:01

Np. ja przestałem mieć problem z kontaktem wzrokowym gdy nabrałem pewności siebie.

No właśnie - sam podałaś powód psychologiczny a nie związany z biochemią mózgu. Nie powiedziałeś "przestałem mieć problemy dlatego, że ciało migdałowe w moim mózgu już nie jest pobudzane".
Tak naprawdę kwestią w tej dyskusji jest to czy psychologię da się tylko sprowadzić do chemii w mózgu.

Do podważania badań naukowych potrzebne jest coś więcej niż "moim zdaniem".

Nie podważam badań naukowych. Bardzo prawdopodbne że skutkiem tego, że dzieci autystyczne nie chcą patrzeć ludziom w twarz jest właśnie pobudzenie tego obszaru w mózgu. Natomiast rzeczą wątpliwą jest to czy jest to również przyczyna.

Podobną kwestią jest również upatrywanie przyczyn depresji wyłącznie w mózgu. Skoro za depresję jest odpowiedzialny niedobór substancji w mózgu to wystarczy wyrównać poziom tych substancji i depresja teoretycznie wyleczona. Teoretycznie dlatego, że leczenie tylko farmokologiczne depresji nie sprawdziło się i do całkowitego wyleczenia jest również potrzebna terapia psychologiczna.
Myślę, że w tym przypadku jest podobnie.
Avatar użytkownika
dimfuture
 
Posty: 299
Dołączył(a): N, 20 kwi 2008, 23:00
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Pustelnik » Śr, 3 gru 2008, 20:06

"To tak, jakbyśmy chodząc po świecie postrzegali wszystkie spoglądające na nas twarze, nawet twarz własnej matki, jako zagrożenie" - wyjaśnia prowadząca badania Kim Dalton.
Mnie ciekawiło, że właśnie matce szczególnie nie mogę patrzeć w oczy, ma takie wrogie spojrzenie (wg mojej interpretacji, widzę tam strach i gniew).

Mam jeszcze niechęć do patrzenia w oczy ludziom z dużymi, wyłupiastymi oczami, najczęściej to są ekstrawertycy.

pozostałym ludziom, z tego co zauważyłem, nie patrzę bezpośrednio w oczy, a ogólnie na twarz. Innym razem znowu patrzę tylko w oczy, aż za bardzo. I tak robię postępy.
Pustelnik
 
Posty: 541
Dołączył(a): Wt, 27 lis 2007, 00:00

Postprzez ...L » Śr, 3 gru 2008, 20:21

...
...L
 
Posty: 3000
Dołączył(a): So, 27 sty 2007, 00:00

Postprzez znikam » Śr, 3 gru 2008, 21:38

dla mnie np bylo nie do zniesienia jak wywiesilem na klamce od pokoju "nie przeszkadzac" a moja rodzinka to z premedytacja ignorowala (ale podobno do wszystkiego mozna sie przyzwyczaic)
znikam
 
Posty: 791
Dołączył(a): Cz, 21 wrz 2006, 23:00

Postprzez zz » Śr, 3 gru 2008, 21:51

dimfuture napisał(a):
Np. ja przestałem mieć problem z kontaktem wzrokowym gdy nabrałem pewności siebie.

No właśnie - sam podałaś powód psychologiczny a nie związany z biochemią mózgu. Nie powiedziałeś "przestałem mieć problemy dlatego, że ciało migdałowe w moim mózgu już nie jest pobudzane".


Ten "powód psychologiczny" modeluje "biochemię mózgu".

dimfuture napisał(a):Tak naprawdę kwestią w tej dyskusji jest to czy psychologię da się tylko sprowadzić do chemii w mózgu.


A co tam jest jeszcze oprócz biochemii? dusza? Ale w dyskusjach o duszy słaby jestem, niestety. A zresztą o duszy nie da się dyskutować w kategoriach nauki.

dimfuture napisał(a):
Do podważania badań naukowych potrzebne jest coś więcej niż "moim zdaniem".

Nie podważam badań naukowych. Bardzo prawdopodbne że skutkiem tego, że dzieci autystyczne nie chcą patrzeć ludziom w twarz jest właśnie pobudzenie tego obszaru w mózgu. Natomiast rzeczą wątpliwą jest to czy jest to również przyczyna.


No ale jeśli jest to obszar "strachu" to co ma być tam jeszcze oprócz tego strachu?
I dlaczego watpisz w to, że to właśnie ten negatywny afekt?

dimfuture napisał(a):Podobną kwestią jest również upatrywanie przyczyn depresji wyłącznie w mózgu. Skoro za depresję jest odpowiedzialny niedobór substancji w mózgu to wystarczy wyrównać poziom tych substancji i depresja teoretycznie wyleczona. Teoretycznie dlatego, że leczenie tylko farmokologiczne depresji nie sprawdziło się i do całkowitego wyleczenia jest również potrzebna terapia psychologiczna.
Myślę, że w tym przypadku jest podobnie.


Nie bardzo rozumiem związek tego przykładu z topikiem.
Psychoterapia, tak na marginesie, jest właśnie sposobem, wpłynięcia na biochemię mózgu. Zresztą jak każda inna nauka. Całe nasze życie, każde doświadczenie, każdy uśmiech, każdy ból, każdy zachwyt reorganizują połączenia synaptyczne, pobudzają dendryty do łączenia się w nowe struktury lub je niszczą. Stymulują syntezę neurotransmiterów oraz aparat ich wtórnego wychwytu, zmieniają proporce tych wszystkich związków chemicznych.
To oczywiste, że podanie tabletki nie zlikwiduje problemu gdyż zmieniasz stężenie jednego-kilku "regulatorów" a są ich setki, tysiące i to w jakieć dynamicznej zależności pomiędzy sobą.
zz
 
Posty: 2500
Dołączył(a): Pt, 8 sie 2008, 23:00
Lokalizacja: Kraków

Postprzez pwjb » Śr, 3 gru 2008, 23:56

A ja się lekko poduczyłem odruchu aby spoglądać ludziom w oczy ale często jest tak że zanim sobie przypomnę aby zrobić jako tako sympatyczną minę i popatrzeć komuś w oczy mija wiele cennych sekund rozmowy. Wygląda to tak że najpierw patrzę gdzieś prawię w bok (widzenie oboczne czyjejś twarzy mojemu mózgowi wystarcza). A potem nagle w oczy tego kogoś i momentalnie nieraz widzę jak ten ktoś był głodny mojego spojrzenia aby odczytać moje emocje. Ludzie pewnie nie do końca zdają sobie z tego sprawę dlaczego ale ja nie raz widziałem ulgę z ich dyskomfortu kiedy wreszcie na nich spojrzę.
Avatar użytkownika
pwjb
 
Posty: 4387
Dołączył(a): Cz, 29 gru 2005, 00:00

Postprzez zz » Cz, 4 gru 2008, 01:08

pwjb napisał(a):A ja się lekko poduczyłem odruchu aby spoglądać ludziom w oczy ale często jest tak że zanim sobie przypomnę aby zrobić jako tako sympatyczną minę i popatrzeć komuś w oczy mija wiele cennych sekund rozmowy. Wygląda to tak że najpierw patrzę gdzieś prawię w bok (widzenie oboczne czyjejś twarzy mojemu mózgowi wystarcza). A potem nagle w oczy tego kogoś i momentalnie nieraz widzę jak ten ktoś był głodny mojego spojrzenia aby odczytać moje emocje. Ludzie pewnie nie do końca zdają sobie z tego sprawę dlaczego ale ja nie raz widziałem ulgę z ich dyskomfortu kiedy wreszcie na nich spojrzę.


Zauważyłem Twoją walkę na tym polu :) ale ogólnie nie jest źle, widać było, że włożyłeś w to wiele pracy.
Czasem się łapię na tym, że uciekam przed kontaktem, ale po latach pracy, kontakt wzrokowy mam dość automatyczny i nie sprawia mi problemów.
Wydaje mi się, że mam z tym większy problem, gdy w rozmowie nie do końca jestem szczery, co by korelowało z wynikami pracy którą podlinkowałem.
Jest jeszcze jedna sprawa, ponieważ nie jest też dobrze widziane być w kontakcie wzrokowym 100% czasu rozmowy, stosuję technikę "jak ty mi tak ja tobie" :) - oceniam ile partner się na mnie patrzy i co robi ze wzrokiem jeśli nie mnie nie patrzy, i robię to samo.
zz
 
Posty: 2500
Dołączył(a): Pt, 8 sie 2008, 23:00
Lokalizacja: Kraków

Postprzez dimfuture » Cz, 4 gru 2008, 21:26

Ten "powód psychologiczny" modeluje "biochemię mózgu".

To że unikanie patrzenia sie w oczy skutkuje pobudzeniem pewnej części mózgu nie oznacza, że likwidacja tego pobudzenia jakimiś lekami załatwia sprawę. Z resztą pisałem już o tym w przykładzie z depresją.
A co tam jest jeszcze oprócz biochemii? dusza? Ale w dyskusjach o duszy słaby jestem, niestety. A zresztą o duszy nie da się dyskutować w kategoriach nauki.

W dyskusjach o duszy też jestem słaby ale mi bynajmniej nie chodziło o duszę. Raczej o to że mózg jest bardzo skomplikowanym systemem. A w skomplikowanych systemach zachodzi efekt synergii, a więc nie można traktować umysłu tylko jako sumy poszczególnych składników. Przykładowo pomimo wytężonych badań nie udało się ustalić która część mózgu jest odpowiedzialna za świadomość. Świadomość jest raczej efektem współdziania wszystkich części mózgu a nie jakiejś pojedyńczej jednostki funkcjonalnej. A więc w przypadku badań nad mózgiem jest potrzebne podejście całościowe a nie podejście polegające na rozpatrywaniu tylko pojedyńczych struktur w mózgu. Badania do których podałeś linka skupiło się właśnie na pojedyńczej strukturze a więc wyniku tych badań raczej nie będzie można wykorzystać w praktyce. Załóżmy że dało by się wyciac lub stłumić działanie ciała migdałowego. To i tak bardzo optymistyczne założenie. Bardzo możliwe, że wtedy inna część mózgu przejęła by funkcję tej struktury a więc tak naprawdę nic by się nie zmieniło.
Avatar użytkownika
dimfuture
 
Posty: 299
Dołączył(a): N, 20 kwi 2008, 23:00
Lokalizacja: Kraków

Postprzez zz » Pt, 5 gru 2008, 07:17

dimfuture napisał(a):
Ten "powód psychologiczny" modeluje "biochemię mózgu".

To że unikanie patrzenia sie w oczy skutkuje pobudzeniem pewnej części mózgu nie oznacza, że likwidacja tego pobudzenia jakimiś lekami załatwia sprawę.


Artykuł to sugeruje?

dimfuture napisał(a):
A co tam jest jeszcze oprócz biochemii? dusza? Ale w dyskusjach o duszy słaby jestem, niestety. A zresztą o duszy nie da się dyskutować w kategoriach nauki.

W dyskusjach o duszy też jestem słaby ale mi bynajmniej nie chodziło o duszę. Raczej o to że mózg jest bardzo skomplikowanym systemem. A w skomplikowanych systemach zachodzi efekt synergii, a więc nie można traktować umysłu tylko jako sumy poszczególnych składników.


Co by to nie było i tak się składa z biochemii :)
To że mózg jest skomplikowanym systemem nie oznacza bynajmniej, że nie posiada odrębnych części składowych, które realizują konkretne zadania. Mam np. znajomego który np. na skutek zatrucia utracił zmysł węchu i jest to po prostu dziura w konkretnym miejscu w mózgu.

dimfuture napisał(a):Przykładowo pomimo wytężonych badań nie udało się ustalić która część mózgu jest odpowiedzialna za świadomość. Świadomość jest raczej efektem współdziania wszystkich części mózgu a nie jakiejś pojedyńczej jednostki funkcjonalnej. A więc w przypadku badań nad mózgiem jest potrzebne podejście całościowe a nie podejście polegające na rozpatrywaniu tylko pojedyńczych struktur w mózgu.


Masz raczej zbyt duże wymagania :)
Świat też jest skomplikowanym systemem, gdzie również występuje efekt synergii co nie przeszkadza w tym by osobno zajmować się i pieskiem i pogodą :)
Badania fragmentów mózgu są jak najbardziej słuszne, gdyż przynoszą odpowiedzi na konkretne pytania.
To że te odpowiedzi nie tworzą czegoś (jeszcze) kompletnego nie znaczy że każda z nich z osobna nie jest użyteczna.

dimfuture napisał(a):Badania do których podałeś linka skupiło się właśnie na pojedyńczej strukturze a więc wyniku tych badań raczej nie będzie można wykorzystać w praktyce.


Artykuł nie zastanawia się nad "zastosowaniem" tego odkrycia. Ja też nie.

dimfuture napisał(a):Załóżmy że dało by się wyciac lub stłumić działanie ciała migdałowego. To i tak bardzo optymistyczne założenie. Bardzo możliwe, że wtedy inna część mózgu przejęła by funkcję tej struktury a więc tak naprawdę nic by się nie zmieniło.


Matko, chcesz wycinać układ limbiczny!? :wink:
zz
 
Posty: 2500
Dołączył(a): Pt, 8 sie 2008, 23:00
Lokalizacja: Kraków

Postprzez delilah » Pt, 5 gru 2008, 11:40

Luc84 napisał(a):Ja na ogół patrzę gdzieś w kierunku rozmówcy. Nie do zniesienia jest dla mnie natomiast sytuacja, gdy ktoś siedzi naprzeciwko mnie zwrócony w moim kierunku...


Przypomniało mi się coś :D
Zawsze jak wchodziłam do gabinetu psycholożki,krzesła były ustawione naprzeciwko siebie.
Nie było między nimi stołu,po prostu skierowane tak,byśmy siedziały twarzą w twarz.
Pierwszą rzeczą,jaką robiłam po wejściu,było dyskretne przesunięcie krzesła tak,
bym mogła siedzieć do niej bokiem :)
Nim zaczęłam to robić siedziałam naprzeciwko niej i bardzo,
bardzo męczyło mnie godzinne patrzenie jej w oczy.Wychodziłam z autentycznym bólem głowy,gałek ocznych,coś strasznego.

Kontaktu wzrokowego unikam gdy tylko mogę i nie raz mi to mówiono,najbardziej lubię rozmawiać z kimś siedząc bokiem,gdy oboje patrzymy przed siebie.
Przyznam,że znacznie trudniej mi się skupić gdy muszę patrzeć i słuchać/mówić jednocześnie.



Ci,którzy mnie znają wiedzą,że to u mnie normalne.
Wiem jednak,że niektórzy mogą odbierać to jako lekceważenie (zwykle kieruję wzrok gdzieś obok rozmówcy,patrzę co dzieje się za jego plecami itd.),
więc gdy widzę zmieszanie na wszelki wypadek mówię,że ja tak mam z kontaktem wzrokowym,ale słucham.

Niestety zdarzało mi się za to 'oberwać'-gdy byłam młodsza i coś przeskrobałam,
mama/babcia brały mnie czasem na jakże uwielbianą przez wszystkie dzieci 'poważną rozmowę'.
Oczywiście ciągnęła się ona w nieskończoność,a ja przez cały czas wodziłam wzrokiem po pokoju.Odbierały to jako lekceważenie i sytuacja stawała się napięta,
w pewnym momencie po prostu puszczały im nerwy i krzyczały coś w stylu 'patrz na mnie,jak do ciebie mówię'..i wykład się wydłużał :D
delilah
 
Posty: 48
Dołączył(a): Wt, 14 paź 2008, 23:00

Postprzez [*] » So, 20 gru 2008, 02:22

Ja staram się gdzieś boczyć , a gdy rozmawiam z wszelkimi lekarzami od głowy to albo na uszy albo na brwi, wtedy wydaje im się że wszystko ok
[*]
 
Posty: 292
Dołączył(a): So, 20 gru 2008, 00:00

Postprzez Guest » So, 21 lut 2009, 19:46

:?: :?: :?: :?: :?: :?: :?: :?:
Guest
 

Postprzez Pustelnik » Cz, 19 mar 2009, 00:16

Ostatnio staram się patrzeć w oczy.
Robiłem nawet ćwiczenie na pewność siebie- idziesz chodnikiem i każdemu patrzysz w oczy tak długo, aż spuści wzrok. Niektórzy (szczególnie starsi panowie) nie spuszczali wzroku i przyglądali mi się, aż się minęliśmy. W tym ćwiczeniu chodziło o przyzwyczajanie się do niekoniecznie miłych spojrzeń.

O ile patrzenie w oczy nie sprawia już trudności, to jakoś tak patrzę w oczy, że i tak nic nie potrafię z tego odczytać (zwykle). Może i to będę potrafił kiedyś.
Pustelnik
 
Posty: 541
Dołączył(a): Wt, 27 lis 2007, 00:00

Postprzez Ms.M. » Cz, 19 mar 2009, 00:34

idziesz chodnikiem i każdemu patrzysz w oczy tak długo, aż spuści wzrok. Niektórzy (szczególnie starsi panowie) nie spuszczali wzroku i przyglądali mi się, aż się minęliśmy. W tym ćwiczeniu chodziło o przyzwyczajanie się do niekoniecznie miłych spojrzeń.


Ej, to całkiem niezły pomysł... Muszę kiedyś spróbować...
Avatar użytkownika
Ms.M.
 
Posty: 288
Dołączył(a): Cz, 18 wrz 2008, 23:00
Lokalizacja: Kraków/Lublin

Postprzez [*] » Cz, 19 mar 2009, 00:55

Typowe zachowanie AS wbrew pozorom, najlepiej patrzeć się na uszy.
[*]
 
Posty: 292
Dołączył(a): So, 20 gru 2008, 00:00

Postprzez ...L » Cz, 19 mar 2009, 01:46

...
...L
 
Posty: 3000
Dołączył(a): So, 27 sty 2007, 00:00

Postprzez [*] » Cz, 19 mar 2009, 02:00

Luc84 napisał(a):Próbując patrzeć się jednocześnie na oboje uszu to chyba zeza można dostać :wink:

Nie moja wina że ze wszystkimi osobami co się spotykasz całujesz się z języczkiem
[*]
 
Posty: 292
Dołączył(a): So, 20 gru 2008, 00:00

Postprzez ...L » Cz, 19 mar 2009, 02:29

...
...L
 
Posty: 3000
Dołączył(a): So, 27 sty 2007, 00:00

Postprzez [*] » Cz, 19 mar 2009, 15:46

Luc84 napisał(a):Tak, zaczynam od moich kotów, a kończę na kierowcy w autobusie :wink: :lol:

Nie tylko ty
[*]
 
Posty: 292
Dołączył(a): So, 20 gru 2008, 00:00

Postprzez zz » Cz, 19 mar 2009, 18:50

Pustelnik napisał(a):Ostatnio staram się patrzeć w oczy.
Robiłem nawet ćwiczenie na pewność siebie- idziesz chodnikiem i każdemu patrzysz w oczy tak długo, aż spuści wzrok. Niektórzy (szczególnie starsi panowie) nie spuszczali wzroku i przyglądali mi się, aż się minęliśmy. W tym ćwiczeniu chodziło o przyzwyczajanie się do niekoniecznie miłych spojrzeń.

O ile patrzenie w oczy nie sprawia już trudności, to jakoś tak patrzę w oczy, że i tak nic nie potrafię z tego odczytać (zwykle). Może i to będę potrafił kiedyś.


To teraz trenuj to nie na starszych osobach tylko na atrakcyjnych kobietach.
zz
 
Posty: 2500
Dołączył(a): Pt, 8 sie 2008, 23:00
Lokalizacja: Kraków

Postprzez złoty smok » Pn, 15 cze 2009, 15:20

Wracając do problemu zasadniczego- co to powoduje. Przyznam,ze choć mózg i reakcje organizmu to skomplikowane systemy, to jednak jest coś takiego jak tzw: pierwotna przyczyna i ta wymieniona w artykule wydaje mi się bardzo prawdopodobna. Gdyby przyczyna była psychologiczna to nie mielibyśmy do czynienia z wadą - czyli czymś niezależnym od osobnika i kontekstu społecznego jak np: DAwn, czyli - nie było by czegoś takiego jak Zespół Aspergeera, bo by się okazało że wystarczy terapia i wszystko wróci do normy a przecież tak nie jest. My dlatego mamy takie problemy, że musimy swoistą terapię prowadzić całe życie i całe życie pamiętać o tym,ze trzeba patrzeć w oczy rozmówcy, lub udawać,ze patrzymy. Tak zwani ludzie normalni robią to odruchowo!! Nieśmiali po przejściu przez psychologa i poprawieniu swojej samooceny też- my. nie. My musimy podchodzić do tego jak do zadania. Pamiętając, analizując a to świadczy, ze problem jest fizjologiczny a nie psychologiczny.
Owszem on może spowodować dodatkowe zaburzenia psychologiczne, kiedy niemowlę rozwijając się nie podtrzymuje kontaktu z matką i innymi opiekunami, co wpływa na ich reakcję w stosunku do onegoż a to z kolei wpływa na dalsze wychowanie i relacje też z rówieśnikami na podwórku, w przedszkolu, szkole. Dodać należny rówieśnikami bardzo surowymi w ocenie nietypowych zachowań, bo działającymi instynktownie. My mamy szanse na socjalizację tak naprawdę dopiero wtedy, kiedy nasi preluktorzy dorosną i będą umieli rozumowo przyjąć pewne nasze trudności. I tez wiele z nich będzie usiłowało nas przekonać, ze to nieprawda że sobie coś wymyślamy.

Co do tego czy odczuwam ów lęk- chyba tak. NA pewno duży dyskomfort i zagubienie. Gdy patrzę w oczy często urywa mi się wątek rozmowy jakbym nie umiała pogodzić jednego z drugim, co sobie nie raz tłumaczyłam jako za duże zaangażowanie mózgu w efekt spoglądania w oczy rozmówcy, tak, że już nie starczało mi miejsca na uruchamianie szarych komórek do rozmowy. Ćwiczenia poprawiają mi na trochę, ale wystarczy,ze jakiś czas spędzę sama, albo z osobami, którym mi za trudno patrzeć i potem się okazuje,ze problem wrócił - zaczynam błądzic wzrokiem po ścianach i otoczeniu podczas rozmowy. A to według mnie potwierdza, że problem jest nie mojej nieśmiałości - a w mózgu.
złoty smok
 
Posty: 177
Dołączył(a): Śr, 22 mar 2006, 00:00

Postprzez zz » Wt, 16 cze 2009, 00:13

złoty smok napisał(a):Wracając do problemu zasadniczego- co to powoduje. Przyznam,ze choć mózg i reakcje organizmu to skomplikowane systemy, to jednak jest coś takiego jak tzw: pierwotna przyczyna i ta wymieniona w artykule wydaje mi się bardzo prawdopodobna. Gdyby przyczyna była psychologiczna to nie mielibyśmy do czynienia z wadą - czyli czymś niezależnym od osobnika i kontekstu społecznego jak np: DAwn, czyli - nie było by czegoś takiego jak Zespół Aspergeera, bo by się okazało że wystarczy terapia i wszystko wróci do normy a przecież tak nie jest. My dlatego mamy takie problemy, że musimy swoistą terapię prowadzić całe życie i całe życie pamiętać o tym,ze trzeba patrzeć w oczy rozmówcy, lub udawać,ze patrzymy. Tak zwani ludzie normalni robią to odruchowo!!


E tam, jakbyś częściej patrzył ludziom w oczy przekonałbyś się, że wiele ludzi ucieka wzrokiem gdy coś kombinuje (w bok). Albo gdy chce okazać szacunek/podporządkowanie (w dół). Ja gdy rozmawiam z pracownikami doskonale widzę gdy nie są szczerzy (czyli mówiąc wprost: kłamią i kombinują), a z całą pewnością AS nie są.
Na śmiałe patrzenie w twarz pozwala sobie tylko niektórzy, o wysokiej samoocenie.
Czy można się tego nauczyć?
Tak jak tabliczki mnożenia na pewno nie, pewnie takie przypadki masz na myśli. Takie "mechaniczne" próby nie mają sensu, gdy nie mają wsparcia w podbudowaniu swojej samooceny.

złoty smok napisał(a):Nieśmiali po przejściu przez psychologa i poprawieniu swojej samooceny też- my. nie. My musimy podchodzić do tego jak do zadania. Pamiętając, analizując a to świadczy, ze problem jest fizjologiczny a nie psychologiczny.
Owszem on może spowodować dodatkowe zaburzenia psychologiczne, kiedy niemowlę rozwijając się nie podtrzymuje kontaktu z matką i innymi opiekunami, co wpływa na ich reakcję w stosunku do onegoż a to z kolei wpływa na dalsze wychowanie i relacje też z rówieśnikami na podwórku, w przedszkolu, szkole. Dodać należny rówieśnikami bardzo surowymi w ocenie nietypowych zachowań, bo działającymi instynktownie. My mamy szanse na socjalizację tak naprawdę dopiero wtedy, kiedy nasi preluktorzy dorosną i będą umieli rozumowo przyjąć pewne nasze trudności. I tez wiele z nich będzie usiłowało nas przekonać, ze to nieprawda że sobie coś wymyślamy.

Co do tego czy odczuwam ów lęk- chyba tak. NA pewno duży dyskomfort i zagubienie. Gdy patrzę w oczy często urywa mi się wątek rozmowy jakbym nie umiała pogodzić jednego z drugim, co sobie nie raz tłumaczyłam jako za duże zaangażowanie mózgu w efekt spoglądania w oczy rozmówcy, tak, że już nie starczało mi miejsca na uruchamianie szarych komórek do rozmowy. Ćwiczenia poprawiają mi na trochę, ale wystarczy,ze jakiś czas spędzę sama, albo z osobami, którym mi za trudno patrzeć i potem się okazuje,ze problem wrócił - zaczynam błądzic wzrokiem po ścianach i otoczeniu podczas rozmowy. A to według mnie potwierdza, że problem jest nie mojej nieśmiałości - a w mózgu.


Twoja nieśmiałość jest w mózgu.
Powtórzę: psychika to system dendrytów i neuronów, chemia na synapsach, hormony które modelują jeszcze tym wszystkim i inne.
Tak więc podział na czynniki biologiczne i psychiczne jest nie za bardzo osadzony w anatomii.
Oczywiście pewne "szlaki" w mózgu są tak głęboko wyryte, że nie ma mowy o ich modyfikacji.
Jeśli pies całe życie był bity, to nie zrobimy już z niego opiekuna niewidomych, gdyż ma skrzywioną psychikę. Podobnie pies "łańcuchowy".
Psychiatrzy na takie szlaki mówią "zmiany organiczne".
zz
 
Posty: 2500
Dołączył(a): Pt, 8 sie 2008, 23:00
Lokalizacja: Kraków

Postprzez ennorie » Śr, 17 cze 2009, 10:59

Trochę czasu zajęło mi odkrycie, że unikam kontaktu (właściwie to powiedziała mi moja dziewczyna) i wtedy wiele sytuacji nabrało sensu. Np. polonistka, która mnie nie lubiła, ponieważ, cytuję: "nie lubi, gdy ktoś ją ignoruje"... a ja tylko patrzylem na sciany, w zeszyt i na zieleń za oknem... ale, czy mozna si ę skupic patrząc na czlowieka ? (w sensie, ze zywego). Maje naturalne odruchy poddalem tresurze:w rozmowie z ludzmi wpierw zerkalem, potem patrzylem w oczy. Troche bylo z tym klopotu, ale, ze rozmawiam tylko ze znajomymi to jakos poszlo. Jakos to dobre slowo, bo teraz albo nie patrze wogole, albo patrze nadmiernie - zbyt dlugi kontakt wzrokowy jest sygnalem zainteresowania lub dziwactwa. Znajomi jakos z tym zyja (ale wola starsza wersje),a obcym jakos ciezko wytlumaczyc, ze istnieje takie cos, jak dyskomfot kontaktu wzrokowego (nie mowiac juz o dyskomforcie kontaktu w ogole), z reszta, jak wyjasnic obcym (zaiste, wlasciwe slowo), ze dorosly facet musi odwrocic wzrok np. na sciane, bo inaczej nie potrafi sie skupic? wlasciwie z tym kontaktem wzrokowym to wielka sciema, i tak przeraza mnie widok zrenic, twarz jest ok, ale te oczy... TE OCZY :shock:

pozdrawiam
ennorie
 
Posty: 5
Dołączył(a): Cz, 16 kwi 2009, 23:00

Postprzez atrofia » Śr, 17 cze 2009, 12:02

Człowiek bez twarzy nie istnieje, można powiedzieć, że twarz wyraża człowieka. Jeżeli kontakt z ludźmi jest nam niemiły, to staramy się odwrócić uwagę od najbardziej ludzkiego elementu człowieka - jego twarzy. A jak można patrzeć w oczy, skoro to dwa prawie nieruchome punkty? Ciekawsze są usta, bo one poruszają się i przyciągają uwagę.

W rozmowie, kiedy kogoś słucham, zazwyczaj patrzę na otoczenie lub usta rozmówcy, aby nie tracić wątku. Staję lub siadam bokiem, aby nie zwiększać prawdopodobieństwa kontaktu wzrokowego. Kiedy to ja mówię robię podobnie, ale czasami zdarza mi się odpłynąć w słowotoku i odzyskuję świadomość z oczami zwróconymi w źrenice rozmówcy.
atrofia
 
Posty: 1205
Dołączył(a): Cz, 28 maja 2009, 23:00

Postprzez ważniak » Śr, 17 cze 2009, 17:24

Jakoś nauczyłem się patrzyć w oczy, tyle że krótko i najlepiej znajomym, ale i tak nie potrafię w nich nic "wyczytać". A niektórym dalej nie potrafię spojrzeć w oczy. Chyba to są osoby, których podświadomie nie lubię.
Avatar użytkownika
ważniak
 
Posty: 816
Dołączył(a): Pt, 27 cze 2008, 23:00

Postprzez atrofia » Cz, 18 cze 2009, 00:41

Z tym dodatkowym przekazem płynącym z oczu to chyba jest jakaś ściema. Oczy są martwe. To usta i wyraz całej twarzy mówią, np. czy ktoś jest wesoły czy zły. Czytanie z gałek ocznych zalatuje chiromancją, niczym więcej.
atrofia
 
Posty: 1205
Dołączył(a): Cz, 28 maja 2009, 23:00

Postprzez Arthropod » Cz, 18 cze 2009, 00:50

Oczy nie są martwe. Wyrażają równie dużo co usta. A jeszcze brwi bardzo dużo mówią. Wyrażanie emocji to ich podstawowa funkcja razem z ochroną oczu przed potem. (Gdyby tak nie było, byłyby zapewne mniej widoczne).

A z resztą pisząc to tak patrzę na emotikony po lewej stronie... Wszystkie mają usta i oczy i większość także brwi i bynajmniej kształt ust nie jest jedyną rzeczą, która je różni. A z resztą sama je przejrzyj :)
Avatar użytkownika
Arthropod
 
Posty: 1447
Dołączył(a): Cz, 9 kwi 2009, 23:00
Płeć: M

Postprzez atrofia » Cz, 18 cze 2009, 01:06

Brwi zaliczyłabym do reszty twarzy, nie leżą w oczodole, a na wysokości łuków brwiowych. Fakt, pomagają w analizie wyrazu twarzy.

Nie używam emotek. Drażmią mnie, a poza tym nie wszystkie rozumiem. Aby wyrazić emocje używam TT lub ^^ i to mi właściwie wystarcza.
atrofia
 
Posty: 1205
Dołączył(a): Cz, 28 maja 2009, 23:00

Postprzez Arthropod » Cz, 18 cze 2009, 02:26

Aby wyrazić emocje używam TT lub ^^ i to mi właściwie wystarcza.


No widzisz. To też ma przedstawiać wyrażające emocje oczy.
Avatar użytkownika
Arthropod
 
Posty: 1447
Dołączył(a): Cz, 9 kwi 2009, 23:00
Płeć: M

Postprzez atrofia » Cz, 18 cze 2009, 17:48

Tak, ale nie tylko oczy. A poza tym, takie symbole wyrwane z komiksu są dla mnie bardziej czytelne.
atrofia
 
Posty: 1205
Dołączył(a): Cz, 28 maja 2009, 23:00

Postprzez Pustelnik » Pn, 27 lip 2009, 22:16

zz napisał(a):
Pustelnik napisał(a):Ostatnio staram się patrzeć w oczy.
Robiłem nawet ćwiczenie...


To teraz trenuj to nie na starszych osobach tylko na atrakcyjnych kobietach.
Robiłem to i tak również. Zwykle szybko odwracają wzrok w bok albo w dół, reakcje raczej obojętne albo negatywne. Mężczyźni i starsze osoby dłużej się przypatrują i są nawet ciekawi, czemu na nich się patrzę. Teraz już tego nie robię, to było tylko ćwiczenie.

Następne było mówienie obcym "dzień dobry", reakcja zwykle pozytywna. Niektórzy ze zdziwieniem odpowiadają, ale wyglądają na zadowolonych, jeszce inni odpowiadają z automatu, a są i tacy, co w ogóle nie reagują.

Teraz chcę przerobić "cześć" do nieznajomych młodszych osób, rówieśników. Tutaj już wykonałem parę prób i widzę że zaczynają się jakieś blokady psychiczne, mimo że próby wykonywałem w obcym mieście, gdzie sobie wkręcam, że to taka gra i nic więcej. Uważam, że za bardzo byłem skupiony na myśleniu, jaka będzie reakcja. Przy starszych i "dzień dobry" mam już gdzieś, jaka będzie reakcja i jest dużo lżej.
Pustelnik
 
Posty: 541
Dołączył(a): Wt, 27 lis 2007, 00:00

Postprzez olobolo20 » N, 8 lis 2009, 22:33

Ja prawie nigdy nie patrzę w oczy, to dla mnie zbyt stresujące.
Avatar użytkownika
olobolo20
 
Posty: 60
Dołączył(a): Śr, 15 paź 2008, 23:00

Postprzez atrofia » Wt, 18 maja 2010, 21:12

atrofia
 
Posty: 1205
Dołączył(a): Cz, 28 maja 2009, 23:00

Następna strona

Powrót do Forum otwarte dla każdego

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 273 gości